czwartek, 2 grudnia 2010

Dlaczego jestem wiarygodna.

Lubię narzekać na upały. Są okropne: pot ścieka z twarzy, piersi, pupy, słońce oślepia, parzy skórę, wdziera się za koszulę i unicestwia cień. Rozleniwia i skłania do picia wina. Upał to atak w Zatoce Świń, ofiary utonięć podczas kąpieli w jeziorze oraz zatruć żołądkowych po konsumpcji lodów włoskich. Skwar to ataki meszek, pokrzywy na leśnych ścieżkach, mokre plamy pod pachami. Nie zapominajmy o tym, bo lato potrafi być wyjątkowo okropne. Nie tęsknijmy, szczególnie dziś, gdy za oknem pada śnieg, a na złodzieju czapka przestała goreć.

Było mi wczoraj wstyd za Lecha Poznań. Zremisowali z kiepską włoską drużyną z Turynu. Jak można cieszyć się z nierostrzygniętego wyniku? I to z takimi frajerkami z południa Europy! W Poznaniu wszyscy na moment zapomnieli, jak mocnych mamy kajakarzy i wioślarzy. Zamiast biadolić nad skutymi lodem jeziorami, to my radowaliśmy się z bramki strzelonej przez Łotysza i udanych interwencji Kolumbijczyka. Gdzie są pyry? Gdzie jest gzik?

Najbardziej lubię przedwiośnie. Zaczytuję się w wolnych chwilach dziennikami Żeromskiego, a w weekend wyciągam za uszy Władka lat 94. Dbam o jego kondycję fizyczną i siłą obnażam go do kąpielówek. Marznie, ale posłusznie wchodzi do wody i wykonuje kilka ruchów w rozpaczliwym stylu motylkowym.
– Władku, dlaczego płyniesz z prądem? – to pytanie powtarzam niemal co roku.
– Tak mi jest wygodniej.
– Ty rozleniwiony wałkoniu! – krzyczę. – Ty nie pływasz, lecz spławiasz się.
– Adela, gdzie są moje jaja?! – przerażenie Władka lat 94 odbija się echem od kilkusetletniego lasu wyrosłego nad naszym ulubionym akwenem wodnym.

Zawsze pływanie z nurtem skończy się utratą męskości. To nieuchronne. Władka mam na oku, więc go ćwiczę, ale nie każdy ma odpowiednią kontrolę. Wielu kogucików nie spotyka się z protestami kobiet i wtedy zaczynają tracić swoją wiarygodność. Mnie to nie nurtuje, ja ich spławiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz