poniedziałek, 27 grudnia 2010

Dziadek Dionizy i pierdnięcie jaskrawe.

27 grudnia to jedyny dzień w roku, w którym Władek lat 94 mi zazdrości. On, Anonimowy Kobieciarz i AK-owiec znający kanały na Żoliborzu, Śrómieściu i Woli, składa kwiaty na grobie mego dziadka i cmoka z uznaniem nad jedynym wygranym przez Polaków powstaniem. Mój dziadek Dionizy zdążył spisać – przed rozstrzelaniem go przez Niemców na początku II wojny światowej – swoje wspomnienia z grudnia 1918 roku, z którymi miałam okazję się zapoznać. I dlatego mogę z wyższością patrzeć na dryblasa lat 94.

– Ale i tak o Powstaniu Warszawskim mówi się najwięcej – powiedział dziś nad grobem Dionizego mój przyjaciel. Więcej, zakomunikował to z przechwałką w głosie. Przyznam, rozsierdził mnie.
– Czytałeś Pierre’a Thomasa Nicolasa Hurtaut?
– A co to za franca?
– Twoje powstanie nazwałby wokalem pełnym czyli pierdnięciem pryncypialnym – odrzekłam zjadliwie.
– Że co?
– Opisałby je jako petardę gromką, ale nieskuteczną. Dużo smrodu wieśniaczego, a ofiary po obu stronach. W Poznaniu działa się inaczej.
– Niby jak?
– U nas stosuje się tak zwane pierdnięcie jaskrawe. Pozostaje niemal bezwonne, że – jak mówi Hurtaut – (aromatom) „brak siły na pokonanie dystansu pomiędzy miejscem wydobycia a nosem asystencji”, lecz mimo to jest skuteczne. Jak diabli.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Że Powstanie Wielkopolskie było finezyjne, bo brało pod uwagę kontekst polityczny, przebiegło błyskawicznie i obyło się bez wielu ofiar. Na pewno nie można go nazwać petardą murarską, czyli pierdnięciem zgęstniałym.
– Adela, przesadziłaś! Nie możesz powstań narodowych przyrównywać do puszczania wiatrów!
– Ojczyzna nasza była pod wpływem złych mocy! To przeciw nim organizowaliśmy powstania. Czyż nie tak? – zawiesiłam głos, a Władek niepewnie zaczął potakiwać głową. – Dlatego przypomnę ci Horacego, który opisał Priapa, tego bożka od permanentnej erekcji, który pierdnął wystrzałowo tak silnie, że przegonił stado czarownic rzucających na niego urok.
– No widzisz! – krzyknął zadowolony AK-owiec. – Niepodległość zależy od potencji!

No cóż, do Władka niewiele treści dociera. Przykro mi, że argumenty nie trafiają nawet nad grobem dziadka Dionizego. Zaprotestowałabym od razu, nie chciałam robić scen na cmentarzu dla zasłużonych Wielkopolan. Zrobię to dopiero w domu. Władek musi jaskrawo poczuć siłę racji skutecznych poznaniaków.

2 komentarze:

  1. Warszawiacy zaryzykowali ale przegrali bo alianci już dawno nas sprzedali,
    pozdrawiam Irena

    OdpowiedzUsuń