Rura mi pękła w toalecie i woda dotarła nawet do Witka z parteru, zakłócając nocną pracę jego żony. Bo na Wildzie nikt nie lubi płacić za miłość, gdy z sufitu spadają mu na tyłek kawałki tynku. Toteż Witek przybiegł z rozkrzyczaną sznupą (poznańską buzią) i zmusił mnie do nocnego taplania się w toalecie. Przyznam, że twardą wodę czerpaną z miejskiego ujęcia zmiękczyłam kilkoma łezkami, przez co szmata, którą zbierałam wodę, dała się łatwiej wyżymać.
Rano przyszedł Władek lat 94 i zaczął mnie pocieszać.
– Nie martw się, Adela. Wymieni się rurę i będzie spokój.
– Łatwo tobie mówić! Będą kuć ściany, będzie pył i mnóstwo sprzątania. I jeszcze trzeba będzie za to zapłacić!
– Popatrz na to szerzej.
– Niby jak? – zdziwiłam się.
– Weź pod uwagę ilość ofiar wypadków samochodowych.
– Co mają wspólnego kraksy z awarią w mojej łazience?
– Lubisz popijać, prawda?
– Mówisz o wieczornych drinkach, do których sam mnie namawiasz?
– Prędzej czy później wysiądą ci nerki, a organów do przeszczepu przybywa. To tak jak z pęknięciem rury w łazience. Niby kapniesz łezkę ze złości, ale za kilka dni wszystko wróci do normy. Z tymże w ścianie będziesz miała nową rurę. Wytrzymalszą i młodszą. Żywotniejszą!
– Poczekaj, co sugerujesz?
– Możemy drinka wypić już teraz.
– Tobie mózg trzeba przeszczepić!
– Po co, skoro mi główka pracuje?
– Dziwne myśli ci się po głowie kołaczą.
– Bez pracy nie ma kołaczy.
– Chyba kołatek?
– Przysłowia nie znasz?
– Nie mogę tylko rozgryźć twojej głowy.
– Modliszka!
– Wynieś śmieci! Przydaj się na coś!
Władek z obrażoną miną wyszedł na podwórko wynieść śmieci. Przez okno zobaczyłam, jak zaczepił go Witek. Specjalista od płatnej miłości i fachowiec od picia alkoholu. Obaj lenie. Kwintesencja samca Gamma. Gamoń jeden, gamoń drugi. I jeszcze ta awaria w łazience. Czasami mam ochotę zaprotestować przeciw Bogu, który nie był kobietą.
Ten twój witek wiany kompan
OdpowiedzUsuńHa!
OdpowiedzUsuńSamiec Gamma, cudne określenie, pożyczę je sobie. Gratuluję ciągle świetnej formy blogowej, pozdrawiam Irena
OdpowiedzUsuń