czwartek, 10 lutego 2011

Sceny balkonowe.

Słońce, temperaturta powyżej zera i odkryta posadzka na balkonie. A tam wszystko zasrane przez gołębie. Czarno od sadzy z kominów i placki ptasiego gumna. Najchętniej bym nie otwierała drzwi balkonowych, ale nie mogę pozwolić, by zagnieździły się ptaki, wydały na świat pisklęta – w końcu mój balkon to nie woliera. Ja chcę tam kwiatki posadzić! Pelargonie podlewać! Na Władka pokrzyczeć!

A propos, na II śniadanie wpadł jak co dzień powstaniec lat 95, dostał na dzień dobry szpachtułkę, by zeskrobał ślady ptasiej (od)bytności, a ja w międzyczasie dostarczyłam mu szczotkę, środek do szorowania i wiadro wody. AK-owiec podwinął rękawy i wziął się do roboty. Zdenerwowany fukał coś pod nosem, ale karnie wykonywał zlecone zadanie. I jak co roku w tym momencie przyszła Ziutka z I pierwszego piętra.

– Adela, do jasnej ciasnej! Okna mam ledwo umyte, a tu kapie mi szlompa i paskudzi okno!
– Ziutka, masz już 53 lata i powinnaś wiedzieć, że to normalne, że woda leci z góry do dołu, a nie odwrotnie. Spójrz na deszcz, jest dokładnie tak samo. Poczekaj, pokażę ci fotografię wodospadu Niagara.
– Guzik obchodzi mnie Niagara! Ja mam zacieki!
W tym momencie pojawił się Władek. Otarł pot z czoła, obleśnie uśmiechnął się do Ziutki i wtrącił swoje trzy grosze.
– Masz okres, Ziutka?
– Ty stary rozpustniku – zareagowałam błyskawicznie. – Zacieki to nie miesiączka!
– Chlapnąłeś, Władku – powiedziała zagniewana Ziutka.
– Że niby głupotę powiedziałem?
– Nie, okna mi zafajdałeś!
– To jak skończę balkon, to wlecę do ciebie. Wymuskam wszystko o co mnie poprosisz – obiecał dwuznacznie Władek.

Udobruchana Ziutka wróciła do siebie, a ja w milczeniu patrzyłam na rozgorączkowanego AK-owca, który w pośpiechu kończył szorować balkon. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam go o takie zaangażowanie w prace porządkowe. Władek zamknął drzwi balkonowe i pędem ruszył do Ziutki. Nawet kawy nie tknął.

No cóż, przecież nie będę protestować przeciw pomocy dobrosąsiedzkiej. Postanowiłam jednak, że te słowa nie mogą być czcze, trzeba wypełniać je treścią. Dlatego poszłam na balkon wymienić ziemię w doniczkach.

2 komentarze:

  1. no tak...w końcu Ziutka taka młoda, a Władkowi przygód(mniej gównianych)na pewno potrzeba, by adrenalinę pobudziły i krążenie w niektórych zakątkach....Tak Adelciu:) wymiana ziemi w tym przypadku w pełni uzasadniona:) i nieważne, że to dopiero luty;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Luty, ale nie zakuty. Lodem zakuty.

    OdpowiedzUsuń