czwartek, 3 marca 2011

Pączusie.

Jest tak i siak – to znana prawda życiowa. Jednak nie sprawdza się to w Tłusty Czwartek, bo tego dnia jest tak, że nie ma miejsca dla siak. A dzieje się tak, bo pulchne ciasto otacza ze wszystkich stron nadzienie konfiturowe bądź ajerkoniakowe, zmuszając przysmak do bezwarunkowego poddania się w zachłannej i zaślinionej ludzkiej gębie.

Rzadko widzę trzęsące się uszy Władka lat 95, ale dziś tak zachłannie pożerał pączki, że małżowiny postanowiły płynnym ruchem ochładzać zapracowane żuchwy powstańca. Nawet lekki przeciąg powstał w kuchni, więc postanowiłam zagaić rozmowę, bojąc się, że zdradziecki ruch powietrza może mnie do reszty przeziębić. Pomyślałam o cenach leków i nosie, z którego wylatuje płynna treść, więc czym prędzej się odezwałam.

– Władku, czy byłeś dla jakiejkolwiek kobiety pączusiem?
– Cholera wie! Z natury jestem szczupły, ale co babie przyjdzie do głowy, tego nie jestem w stanie odgadnąć – odparł AK-owiec, mlaskając ze smakiem.
– Fakt – przyznałam. – Bardziej przypominasz kostuchę, niż tłusty przysmak. Sama skóra i kości.
– Nie zapominaj o moich mięśniach – Władek podwinął rękawy, starając się naprężyć wiotkie bicepsy. – Wiesz, że w kanałach niosłem przez kilka metrów Irenkę lat niemal 99?
– Nie konfabuluj, Kwiatkowska w powstaniu warszawskim miała lat 33. I bidula nie dotrwała do setki.
– Ja dożyję. W przeciwieństwie do niej nie słucham Radia Maryja, dlatego mało się denerwuję. Telewizji zaś w ogóle nie oglądam, dlatego TRWAM. W zdrowiu i chuci. Bo mężczyznę konserwuje towarzystwo młódki. Nie rumień się, Adela. Może się pod to napijemy?
– W żadnym wypadku, pączusiu. Mam dziś randkę. Chcę być trzeźwa.
– Randkę? – Anonimowy Kobieciarz rozdziawił głupkowato buzię.
– Myślisz, że brakuje w naszej dzielnicy pączusiów? I nawet nie dobiegają jeszcze 60-tki!

Ubrałam się i wyszłam z mieszkania, zostawiając w samotności zaskoczonego Władka. Byłam umówiona z laryngologiem, bo drapało mnie w gardle. Nie mogłam w jego gabinecie zionąć alkoholem. A Władka lat 95 – podobnie jak każdego innego mężczyznę – trzeba trzymać w niepewności. Bo jak taki delikwent poczuje się jak pączek w maśle, wówczas jest stracony i goni pod inne skrzydła. Ale nie ze mną takie numery! Ja znam się na tych sztuczkach i wiem, kiedy protestować i przeciw czemu. No!

1 komentarz:

  1. pani adelo! pani jest znow w znakomitej formie! a na paczki z zaprzyjaznionej cukierni zaprasza sie jutro. swieze, nie z dzisiaj;)

    OdpowiedzUsuń