piątek, 8 lipca 2011

Zanęcanie demona.

Demon jest wszędzie. Chowa się w dziurce od klucza, miesza się z tłumem roztoczy na prześcieradle, spoziera ze słuchawki prysznicowej w momencie, gdy używamy płynu do higieny intymnej; włazi nam do ucha, pcha się do nosa i pisi, mami fatamorganą, gdy podchodzimy do bankomatu. Na talerzu podsuwa tłuste kąski, na palce zakłada złote pierścionki, zamyka nam oczy, gdy bierzemy się do ambitnej lektury, dbając o nasz głęboki w swej niewiedzy sen.

Demony mają swoje święta. Każdy dzień w roku jest ich świętem. Nie znam kobiety, która nie chciałaby tak przeżyć życia, świętując każdy dzień i dziękczynnie oddawać się na nocnym ołtarzu rozkoszy. Demon jest taki groźny, bo jest fajny. Super i gites. A przecież nikt o Bogu nie powie, że jest gites, bo oddałby od razu swego fajnego demona w ręce obrońców wiary. Demon staje się groźny tylko wtedy, gdy odchodzi w dzierżawę innych ludzi. Tak zwanych bliźnich. Demon to szatan indywidualny, inaczej diabeł osobisty. Niestety, nie ma Peselu, dlatego tak łatwo bywa przejmowany przez innych.

Siedzieliśmy z Władkiem lat 95 przy kuchennym stole. On przeglądał kolumny sportowe w codziennej gazecie, ja natomiast głęboko zastanawiałam się nad zagadnieniami metafizycznymi.
– Władku, czy wiesz jak zanęcić demona?
– Jezu, ten Usain Bolt to ma diabła za skórą!
– Co proszę?
– Raczej kto. Jamajczyk. Sprinter.
– Ja ci zadałam pytanie, a ty mnie potraktowałeś Jezusem, a potem jakimś coltem.
– Jakim Jezusem? – prychnął AK-owiec. – O co się pytałaś?
– Jak to, jakim Jezusem? Jezusem Chrystusem!
– Oj tam – powstaniec machnął ręką.
– Ty mi nie kiwaj na Jezusa! Pytałam się, jak zanęcić demona.
– Po co ci to?
– To cię nie powinno obchodzić. Czy wiesz, jak się zanęca demona?
– Musisz mieć myśli figlarne.
– No. Już mam!
– Zionąć czosnkiem.
– Podaj ząbek. Zaraz, czy czosnek nie odstraszy demona?
– To działa na wampiry, z demonami jest na odwrót. Teraz musisz zaśpiewać jakiś hit Dody.
– Że co?
– „Nie daj się”! No, Adela, dawaj!

No i śpiewam. Przyznam, że jestemlekko zachrypnięta, ale Władek powtarza mi, że taki tembr głosu też mi pomoże przyciągnąć demona.

Na stałe, bo potem mu już nie odpuszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz