wtorek, 18 października 2011

Birbant i Żyrandoll.

Wiktoria lat 49 świętowała wczoraj 25 rocznicę stanu małżeńskiego. Ćwierć wieku temu najpierw chciała dać nogę sprzed ołtarza, ale skończyło się na tym, że oddała rękę znanemu na Wildzie birbantowi Janowi lat 54. Znaczy wtedy miał lat 29, ale rocznik nie jest ważny przy osobowości i temperamencie zabawowego obwiesia. Wczoraj dała mu liścia, ale o tym dużo dalej. Nie chcę wprowadzać niepotrzebnego zamieszania.

Jan również po ślubie wiódł hulaszcze życie. Jednak jego największą ambicją było przekonać do tego swoją połowicę i zrobić z Wiktorii malowaną lalę, a potem pokazywać ją biesiadnikom na suto zakrapianych imprezach. Mawiał do niej często: „Wiktoria, nazwisko Żyran zobowiązuje! Będziesz moją sexi doll! Będziesz Żyran-doll!” I jak postanowił, tak tego dopiął. Wiktoria już po 3 latach małżeństwa stała się lalą. Zawsze miała umalowane pazurki, zaróżowione tuszem policzki i krwiste wargi, które 3 lata temu powiększyła botoksem.

Trzymała się raczej z daleka od nas. My też miałyśmy do niej dystans, bo nie tak powinna wyglądać kobieta, która ma ambicję pokazywać się na niedzielnej sumie czy na dzielnicowym festynie. Dlatego bardzo zdziwiła nas jej obecność w ogonku oczekującym na codzienną dostawę świeżego pieczywa, chleba, bułek oraz pączków i drożdżówek.

– Dzień dobry – przywitała się nieśmiało.
Uważam, że powracających na łono rodziny marynarzy, podróżników oraz grzeszników należy witać z radością i otwartością.
– Witaj, kochana – odpowiedziałam, a pozostałe sąsiadki poszły za moim katolickim przykładem.
– Wracasz na nasze łono? – spytała Malwina lat 92.
– Chyba na nasze łona – poprawiła ją Kunia lat 88.
– Ojojoj, gdybyście wiedziały co mnie spotkało! I to w rocznicę ślubu!
– Znalazł sobie młodszą? –bezpardonowe spytała się Wiesia lat 80.
– Zaczął się malować – wyznała Wiktoria i zaniosła się rzęsistym płaczem.
– Niektórzy mężczyźni tak robią – zauważyła oraz Klotylda lat 58. – Golą włosy pod pachami, na piersiach, a nawet na jądrach, żeby optycznie zwiększyć rozmiar członka.
– Taki mężczyzna przestałby być członkiem mojej rodziny! – zawyrokowałam stanowczo.
– Janek maluje się – szlochała Wiktoria – a potem wiesza się na żyrandolu i huśta się jak małpa. Ja już tego dłużej nie wytrzymam!
– Zgorylenie następuje po zbyt dużej ilości imprez, w których samiec bierze udział – mądrze odezwała się Malwina. – Dostaje potem małpiego rozumu.
– Ale co zrobić?
– Odstaw mu alkolol – doradziłam. – Przestań z nim sypiać. Włącz mu telewizor na „Złotopolskich”. A sama stawaj z nami w kolejce. Niech pobędzie sam.
– To pomoże? – spytała z nadzieją Wiktoria.
– Na pewno.

Nie byłam pewna takiego finału, ale przecież nie o dobro Janka chodziło. Szło tylko o solidarność kobiecą. O wiktorię Wiktorii. O przewagę subtelnego piewiastka żeńskiego nad prymitywnym męskim.
Bo właściwie o co innego idzie w życiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz