sobota, 5 listopada 2011

Kolejne dziewuchy z mego grona.

Sąsiadki zaznajomiły się ze swoim opisem, jaki umieściłam tutaj i żadna nie protestowała. Kunia stwierdziła, że bezgranicznie wierzy w moją uczciwość i kolejny raz się nie zawiodła, a wnuczka Sandra pochwaliła ją za fryzurę, bo zwykle ma na włosach kolory flagi belgijskiej, a tu zaskoczyła ją węgierską lub włoską (w zależności kto co widzi) wersją. Wiesia powiedziała skromnie „przecież ja taka jestem”, a Malwina po raz kolejny chwaliła biżuterię, w jakiej pozowała.

Skoro tak dobrze moje opisy zostały przyjęte na dzielnicy, to dziś kolejne charakterystyki.

Pelagia lat 71

nigdy nie lubiła tańczyć. Zmieniło się to z chwilą, gdy wnuk dał popalić jakiegoś ziela i puścił płytę zespołu Kaliber 44. Odtąd Pela przepada za hip-hopem oraz wszystkimi odmianami gangsta rap. Zmienia się wieczorami, kiedy czyta przed snem św. Tomasza z Akwinu. Przebiera się wtedy w koszulę nocną, w której nie ma śladu dekoltu. Pela w chwilach zdziwienia lubi szczypać się po całym ciele, natomiast po zasłyszanej plotce na swój temat głaszcze się po twarzy. Nie używa pasty do zębów zamian gulgocząc płynem do higieny jamy ustnej.

Miecia lat 65

to najbardziej wystrzałowa dziewczyna na Wildzie. Kałasznikowa odziedziczyła po swoim mężu, który dochrapał się szarży starszego sierżanta sztabowego. Nie ma nabojów, ale wiele łusek spadło jej z oczu. Kiedy jej sierżant żył, wtedy ratowała się nabojami do syfona. W ogóle lubi bąbelki oraz sylwetrową zabawę. Nie bez kozery jej mąż miał na imię Sylwester. Sama cierpi na odciski oraz zdeformowane od pantofelków stopy. Szczęście wykwitło jej na licu, gdy porzuciła szpilki dla glanów (Sylwester nie zgodził się, by nosiła oficerki). Nie zmawia pacierza na czczo. Marzy by zmienić swoją kawalerkę na bocianie gniazdo.

Dolores lat 91

urodziła się pod Hawaną, ale związała się z Polską w ramach wymiany światłej myśli naukowej zbratanych na całym świecie komunistów. W 1968 roku przyjechała do Poznania, osiadła na Wildzie i zajęła się pracą naukową w dopiero rozwijającej się genetyce na poznańskim uniwersytecie. Usiłowała połączyć większą słodycz trzciny cukrowej z kulistym kształtem buraka cukrowego. Nic więcej nie wiem na ten temat, słyszałam tylko pogłoski, że dochodziło na wydziale biologii do jakichś wybuchów. Prywatnie Dolores do dziś zawija cygara na swoim udzie, jest jednak skąpa i nikogo nie częstuje, sama połykając dym. Lubi cukierki, więc przyłącza się do dzieciaków w trakcie halloween. Mówi, że jest jak wulkan gorąca, czym usprawiedliwia swe częste negliże. Ponadto lubi ssać miętówki.

To chyba tyle na temat dam z mojej dzielnicy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz