poniedziałek, 7 listopada 2011

Poznańskie metro.

Wczoraj Poznań gościł Antka. Antek przyjechał spod Warszawy i już na wstępie uznał, że stolica Wielkopolski to pipidówa. Już zdejmowałam ścierę, by zdzielić nią pyszałka, ale przypomniałam sobie, że był oblatany w świecie i może wie, co mówi.

– Ciociu, ja ze stolicy przyjechałem! – przechwalał się.
– Myślisz, że stołeczny Poznań nie może się tym pochwalić?
– Phi, jaki stołeczny?
– Poznań był dwukrotnie stolicą Polski, a teraz robimy coś, co jest wyjątkowe w skali światowej!
– Niby co?
– Budujemy zabytek!
– Jak to?
– Świat idzie złą drogą. Turystom udostępnia się rzeczy stare, trzeba to remontować, dbać o skruszały tynk i rozwalającą się posadzkę. To skandal. My w Poznaniu postanowiliśmy wybudować Zamek Przemysła!
– Przemysł zawsze mieliście nieźle rozwinięty – zauważył Władek.
– Mówię o królu Polski! Miał tu swój zamek!
– To jest restauracja. Po prostu odbudowujecie obiekt.
– Obiekt! Zostaw te swoje obiekcje, Antoni!
– Przepraszam, ciociu.
Już wspomniałam, że Antek to człowiek światowy, dobrze wychowany, kulturalny, z nienagannymi manierami.
– Nie mamy planów, nie zachowały się ryciny, więc zamek jest fantazją na budowle z tamtego okresu, to jest z końca XIII wieku. I to jest nowatorskie! I to jest unikatowe! My budujemy zabytek!
– Zamek od razu będzie miał klasę 0?
– Na razie dotyczy to pomysłodawców, ale może w przyszłości i zamek otrzyma tę rangę.
– Ale za to nie macie metra!
– Antoni, jesteś bezczelny!
Wzięłam za rękę Antoniego i zaprowadziłam go do lokalu o nazwie Subway. Tam Antoni zamówił sobie kanapkę i razem wypiliśmy herbatę.
– No i co, Antoni? Wypijesz w swoim metrze herbatę?

Antek to grzeczny chłopiec. Nie dyskutował, lecz kiwnął z aprobatą głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz