wtorek, 8 listopada 2011

Prezydent 2015 wraca!

Powroty nie są łatwe. Wiedział o tym choćby Karol May, popularny twórca Winnetou i innych Old Shatterhandów, który odbywał karę więzienia, a potem wolą sądu niemieckiego łaskawie znowu był dokoptowany do łona społeczeństwa. Nie wiadomo, co działo się w XIX wieku w pruskich celach, ale słynny Apacz odtąd pachniał na kartach ksiąg Maya odorkiem homoseksualizmu, bo od indiańskich oraz białych squaw wyraźnie stronił, wymieniając się jedynie kroplami krwi z bladym bratem Old Shatterhandem. Indianin miał tę charakterystyczną rezerwę wobec pań co Oskar Wilde, Elthon John oraz plugawy Bartek lat 26 z ulicy Różanej na poznańskiej Wildzie.

Z huncwotem 2015 tak nie było. To pies na baby, ponadto nigdy nie siedział w niemieckim więzieniu. Owszem, czytywał Karola Maya, ale tylko w maju, a wtedy kasztany kwitną, kobiety zrzucają pończochy oraz peruki, a hormony zaczynają buzować nawet u „mature ladies”.

Mój krewniak, nicpoń i hultaj wpadł do mnie razem z Władkiem lat 95 na drugie śniadanie. Dawno się nie widzieliśmy, więc najpierw chciałam wpaść mu w ramiona, ale jako że to kandydat na prezydencki stolec, to powstrzymałam zew krwi i dyplomatycznie skinęłam czaszką, oddając szacunek głowie RP od 2015 roku.

– Prezydencie! – podniosłam z wrażenia nieznacznie głos. – Jakaż to przyjemność, jakiż zaszczyt! Zapraszam w me skromne progi.
– Dobra, ciociu – machnął ręką tomasz.ka 2015. – Papparazzi już się wokół mnie nie kręcą. Nalej mi kawy. Ciśnienia mi trzeba!
– O Jezu! A co się stało?
– Mariolka, ta co sepleniła, odjechała nie moim BMW.
– Znaczy kierowca tamtego samochodu bardziej jej się spodobał?
– Tamtego autka – odpowiedział Prezydent 2015.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Przypomniałam sobie, że Mariolka lubiła nie tylko seplenić, ale i zdrabniać wyrazy. W duchu podniosłam oczy ku niebu, dziękując Bogu za wysłuchanie moich próśb i żarliwych modlitw.
– No dobra – wtrącił się jak zwykle trzeźwo myślący w tematach poltycznych Władek lat 95 – ale znowu jesteś bez pierwszej damy.
– Postanowiłem, że będę pierwszym polskim prezydentem bez pierwszej damy! – obwieścił dumnie huncwot 2015.
– Jakże tak? – zdziwiłam się.
– Będę prezydentem z drugą damą albo nawet trzecią. Po prostu rozglądam się na rynku wtórnym: wśród wdów i rozwódek!
– O kurka! – zaklął powstaniec.

Zatrwożyłam się. Znów nie miałam pojęcia, jak wielki ambaras może z tego wyniknąć. Postanowiłam się jednak przyczaić i na razie nie protestować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz