Było słonecznie, ciepło i niedzielnie. Spotkałyśmy się przed kościołem pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Kunia lat 89 przyniosła ze sobą przerośniętą lalkę Barbie – przypominającą roczne dziecko.
– To Madzia – przedstawiła lalkę.
– Cześć, Madzia – przywitała się Malwina lat 92.
– Ona nie mówi – wyjaśniła Kunia. – Nawet nie krzyczy, dlatego świetnie nadaje się do wizji lokalnej.
– Do czego? – zdziwiłam się.
– Będziemy zrzucać Madzię na łeb i szyję.
– Co chcesz osiągnąć, Kunegundo? – dopytywała się Elwira lat 77.
– Adela będzie zbierać pieniądze od gawiedzi.
– Dlaczego ja? – oburzyłam się.
– Tobie nikt nie odmówi. Nie będzie śmiał, bo masz groźną posturę i chustę na czubku głowy, którą zawsze możesz zdjąć i zdzielić opornego delikwenta.
– A jak Madzia złamie kark za pierwszym upadkiem?
– Nie żartuj, to nowa lala. Ma dopiero rok.
– Ta ja spróbuję najpierw.
Zamachnęłam się i rzuciłam Madzią o bruk. Zniosła to dzielnie.
– Dobra, Adela, dość tych przyjemności – zarządziła Kunia – zbieraj pieniądze. Ja będę nawoływała ludzi reklamowo, czyli promocyjnie, a Malwinka z Elwirą będą na przemian rzucały lalą.
– A może zaczadzimy ją najpierw? – zaproponowała Getruda lat 59.
– Za ciepło. Już nikt nie pali w piecu.
Wyszłyśmy z Kunią do ludzi. Przyjaciółka wrzeszczała: „Jedyna okazja! Rzuć Madzię o bruk i złam jej kark! Jedyna taka szansa! Madzia czeka na ciebie! Czy zdołasz złamać Madzię?! Przełam się i rzuć dziecko na chodnik!”
Ludzi zbierało się wokół nas coraz więcej. Coś jest takiego w nas, że od mszy świętej wolimy fajerwerki i lizaki kupowane na festynie.
– Ja pinkolę! – klął Gerwazy lat 66. – Rzuciłem z całych sił, a mała nadal się trzyma. Co za Madzia!
– A mogę ją zdeptać? – spytał Bolek lat 71.
– Po co ciskać? – wątpił Lucjan lat 62. – Od razu ją zakopmy!
Na to Kunia się nie zgodziła. I słusznie, bo monety oraz banknoty o niezbyt wysokim nominale wypełniały czapkę. Znów mogłyśmy kupić co nieco i wyjść nad Wartę, by skonsumować zakupy.
Kochana Adelciu
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie pytanie , czy zaden z panów " konfesjalistów " w czarnych sukniach Was nie przegonił ? Przecież tuz przy kościeler to jest ich " teren " handlowy , a ztego co wiem " oNi " nie lubią jak ktos im z michy wyjadai potrafią byc bezwzględni w tych kwestiach ...nawet mają swoją wielką armie bojową-moherową ! ! Ja bym sie bała ....
Pozdrawiam serdecznie
Idzie o okna. Ludzie kościoła przez witraże mało widzą.
UsuńJeszcze raz ja ..
OdpowiedzUsuńAdelciu , widzę ,ze idziecie z duchem czasu ...poniewaz na swiecie , w Polsce nawet tak wielka tragerdia jak śmierć Madzi jest wystawiana na żer mediów pożywką dla zawistnych i zamieniających sie w templariuszy ludzi w naszym kraju , lub ludzi którzy potrafią zamieniac wszystko na tani handel , moze powstanie reality show lub program muzyczny " Jak Oni...Dzieckiem Rzucają " !!! W tym kraju coraz mniej rzeczy mnie dziwi ale równiez wku..wia !!!! Ach .....
Odpowiem Pani na ucho: jestem templariuszką.
UsuńA konkretnie to o co chodziło w tej drewnianej historyjce?
OdpowiedzUsuńMogę prosić o morał łopatologicznie, że tak powiem - kawę na ławę?
Przypadkowa Czytelniczka
Historyjki są różnej jakości i mam tego świadomość. Ale to nie oznacza, by zmuszać mnie do podpowiadania interpretacji. To po prostu urąga.
OdpowiedzUsuń