piątek, 23 listopada 2012

Czy da się pokonać tremo?

Z każdym dniem z coraz większą tremą staję przed tremo. To, co widzę, skłania mnie do robienia scen. Wprawdzie zyskuję przez to na wachlarzu umiejętności aktorskich, ale nic ponad to, bo lustro nieczułe jest na moje psioczenie, krzyki i złorzeczenia. Tremo nadal przekazuje mi zafałszowany obraz pomarszczonej ciotki, która łypie podejrzliwie na samą siebie, nie poznając w istocie swojego jestestwa.

Każdy aktor staje przed dylematem, jak pokonać tremo. Nie inaczej jest z AK-owcem, czyli Władkiem lat 96. Mój leciwy druh amatorsko grał przez całe życie, najczęściej na moich nerwach. Role, które odgrywał nie miały w sobie ani krzty z amanta, nie był też przystojnym bandziorem, zabawnym komediantem, romantycznym artystą, tylko mdłym Ecie-Peciem. Jedynym jego atutem była i jest bezczelność, która pozwala mu z tupetem trzymać fason, nawet w najbardziej żenujących sytuacjach.

Wczoraj poskarżyłam się na swoje kłopoty ze zwierciadłem, a on obiecał, że mi pomoże. Dziś przyszedł do mnie z ogromnym, podłużnym pakunkiem, ustawiając go naprzeciw lustra.

- Adela, skończyły się twoje problemy! – obwieścił, rozwiązując sznurek i odwijając szary papier pakunkowy.
- Co to?
- Monidło.
- A ta lafirynda?
- To ciało Pameli Anderson. Przystawisz z samego rana zaspaną twarz do otworu i od razu jesteś na Hawajach czy innej plaży Malibu.
- Po co mi to?
- Ożywisz się i przestaniesz mieć tremę przed tremo.
- Mam pokonać tremo sylikonem? Kusym odzieniem ledwie przykrywającym moją osobistość?
- Zaskoczysz lustereczko, które nie zająknie się, kto jest najAdelszy na świecie.
- Nawet ty we mnie nie widzisz już kobiety – wytknęłam ze łzami w oczach powstańcowi. – Jesteś Anonimowym Kobieciarzem, który przynosi mi silikonowego potwora, mówiąc: jako kobieta jesteś skończona!
- No co ty! Twój nochal kiedyś mnie uwiódł, a dziś podobają mi się jeszcze inne Adelowe bogactwa.
- Niby jakie?
(Jaka kobieta nie zadałaby w takiej sytuacji tak brzmiącego pytania?)
- Twoja osobistość.
- Chyba osobowość?
- Osobistość – powtórzył Władek, a jego oczy stały się dla mnie zwierciadłem, w których odbiła się prawda.

Dopiero potem przypomniało mi się, w jakim kontekście użyłam swojej „osobistości”, na całe szczęście w oczach AK-owca nie dostrzegłam, czy zalałam się rumieńcem wstydu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz