środa, 21 listopada 2012

W kanał.

Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku, gdy przeszedł mimo nas Antoni lat 62, który wyprowadzał na poranny spacer swego pieska. Stworzenie wabiło się Fuks, ale nie było żadnego fuksa w tym, jak swoje naturalne potrzeby załatwiał psiak Antosia. Mianowicie stawał nad kratką kanału, rozciągał się i puszczał strumień moczu prosto do miejskiego kanału ściekowego.

– Poszło w kanał! – zdziwiła się Kunia lat 90.
– Ba! – odniósł się Antek.
– Chciałabym być tak wytresowana – przymilała się Gertruda lat 59.
– Nie trafiasz w muszlę? – zainteresowała się Elwira lat 77.
– Najbardziej nie lubię szczać w publicznych toaletach oraz w pociągach podmiejskich – wyznała Malwina lat 92.
– Krajowe też są kiepskie – uznała Kunia.
– Nie wyobrażam sobie siusiania w sejmowych toaletach – rzekłam po dłuższym zastanowieniu. – To zresztą jest trudne poszukać kibel w Największym Kiblu Rzeczpospolitej...
– Sporo posłów jest cewnikowanych – osądziła Elwira. – Ksiądz proboszcz mówił, że zwłaszcza tym po lewej stronie wystają z siurków plastikowe rurki.
– Rurykowicze, psiajuchy! – zaklęła Malwina. – Z carem trzymali, z Dzierżyńskim, trzymali, a teraz Putinowi liżą cewnik!
– Chamy z długim spustem! – przytaknęła Gertruda.
– Fuks zawsze głosowałby na Kaczyńskiego, ale nie jest wpisany na listę wyborców – pożalił się Antoni.
– Pieskie życie prawych stworzeń – wzruszona Elwira wytarła łzę spływającą chyłkiem po lewym policzku.
– Gertrudo, chciałabyś być wytresowana? – zainteresowałam się. – Naprawdę nie trafiasz do muszli?
– Tylko w pociągach – przyznała się Elwira. – Nie lubię tam siadać. Nigdy nie wiesz, jaka dupa klapnęła na klapę.
– Dokładnie o tym samym pomyślałam w kontekście sejmowego kibelka – stwierdziłam.
– Fuks nieswojo czuje się na wsi. Tam nie ma kanałów ściekowych – przypomniał sobie Antoni. – Myślę, że na Wiejskiej też miałby problem z siuraniem.
– Z siuraniem?! – zareagowałam gwałtownie, bo nie lubię słownictwa z ulicy albo ze wsi.
– Siuranie – zaśpiewała Malwina – cantare, o... o... o...
– Oooo... – dołączyły się pozostałe dziewczyny.

I włoska melodia rozniosła się po poznańskiej Wildzie, odbijając się od ścian i okien aż do przyjazdu furgonu z pieczywem.

2 komentarze: