wtorek, 27 listopada 2012

Wredne gejowskie sutki!

Leopold lat 57 wyjechał do Japoni, bo chciał być obsypany płatkami kwitnącej wiśni. Właśnie przyszedł do mnie list od Leoposia i pokazywałam koleżankom fotkę, którą nadawca dołączył do przesyłki.
– O, wiśnia! – krzyknęła z podziwem Kunia lat 88.
– Wpadł jak śliwka w kompot – Elwira lat 77 wykrzywiła usta z niesmakiem. – Ksiądz proboszcz już w zeszłym roku mówił, że po Leopolda wyciąga swoje łapska ten podstępny homoseksualizm.
Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku i jak zwykle urozmaicałyśmy oczekiwanie na przyjazd furgonu z piekarni rozmową.

– Wredne gejostwo! – wycharczała z wściekłością Malwina lat 92. – Przez gejów, my kobiety, żyjemy samotnie!
– Ale pokojowo – zaoponowałam. – Geje lubią pacyfizm, bo podczas wojny nie lubią iść na bagnety.
– Ksiądz proboszcz mówił, że oni lubią ostre rzeczy – zdziwiła się Elwira. – dlatego jest zakaz i do naszego kościółka nikt nie wejdzie z bagnetem.
– Leopold jest bardzo ładnym mężczyzną – zauważyła Gertruda lat 59. – Nie oszpeca go nawet sukienka.
– Kurwa mać! – zaklęła Kunia.
– O co chodzi? – spytałam zdziwiona wulgarnością przyjaciółki.
– On jest w mojej sukience! – wrzeszczała drżąca ze złości Kunia. – Obiecał, że mi ją odmechaci!
– Japońce to urodzeni mechanicy – stwierdziła Malwina. – Na pewno znajdą sposób na odmechacenie sukienki.
– Mam lupę – Elwira sięgnęła do torebki. – Możemy się przyjrzeć, czy zmechacone kulki są jeszcze na sukience.
– Mam mieć geja w powiększeniu?! – zatrwożyła się Kunia.
– Na piersi coś widzę, na drugiej też – zobaczyłam jakieś szczegóły na Kuninej sukience przez Elwirową lupę.
– To sutki – oznajmiła Malwina, która miała kłopoty ze słuchem, za to dysponowała orlim wzrokiem. – Wredne gejowskie sutki!
– A mnie podoba się wiśnia. Ma ładne gałązki – zachwycała się Gertruda. – Są takie japońskie...
– Świnia! Leopold mógłby się chociaż ogolić! – narzekała Kunia. – Odda mi sukienkę całą w zaroście!
– Macie bardzo podobną figurę – oceniła Malwina. – Może dlatego sukienka tak dobrze leży na Leopoldzie.
– Co?!!

Nastąpiła chwila konsternacji, na szczęście zza zakrętu wyłonił się dostawczak ze świeżym pieczywem i mogłyśmy schylić głowę, sięgając do torebek i portmonetek, by przygotować pieniądze na zakup chleba i bułek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz