środa, 6 marca 2013

Nigdy nie leżałam na regale.

W moim wieku gusta muzyczne są już ustalone. Lubię Koterbską, Fogga, czasem słucham Połomskiego, którego podziwiam też za elegancję i wytworność. I kiedy dzieciaki z dołu włączają te swoje umc, umc ,umc, to nie wstydzę się zagłuszyć ich "Całą salą". Ale nie o tym chciałam napisać...

Najpierw swoje ulubione piosenki miałam na płytach winylowych. Owszem, szybko się niszczyły, choć ja bardzo dbałam o kolekcję nagrań. Kasety też potrafiły się wkręcić w magnetofon, a i płyty CD mogą się zarysować. Zmieniają się urządzenia, ale śpiew pana Mieczysława jest wciąż ten sam.

Uaktywniłam się ostatnio na kilku internetowych stronach i spotkałam się z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami. Zastanawiałam się, o co chodzi. I pojęłam, że nie zamieściłam nigdzie zdjęcia w T-shircie, nie wyretuszowałam fotografii, odejmując sobie wiek, ale przede wszystkim nie ukrywam swoich lat. I to właśnie moja wizytówka "Adela lat 73+" tak bardzo rozsierdza młodszych. Bo kobiecie nie wypada się przyznać do wieku, a od wieku emerytalnego to najlepiej ukryć się przed nieznajomymi.

Wielu młodych mężczyzn określa kobietę jako "towar". No cóż, ja nie mam świeżego opakowania, ale też nigdy nie leżałam na regale. Na "zakupy" to sama wychodziłam i ja dokonywałam wyboru. I tu jest chyba pies pogrzebany. Bo jakże kobieta lat 73+ może tak mówić, myśleć i działać?

Zatem dziś protestuję przeciw temu, że panowie nie dbają o siebie tak jak czyni to pan Połomski. Bo płyty winylowe też mają swój czar.

Tylko nie mogą być porysowane!

2 komentarze: