czwartek, 14 marca 2013

Szukam mistrza. Najlepiej z Poznania.

Przypatrywałam się Władkowi lat 97, podczas gdy on zajadał się drugim śniadaniem. Silne żuchwy pracowały nad skibkami chleba, które wcześniej przygotowałam. Prawa dłoń kurczowo trzymała filiżankę kawy, a reszta ciała wiła się, jakby z całych sił pracowała nad jak najszybszym przetrawieniem dostarczonej energii. Wzrok zatrzymałam na klatce piersiowej, następnie brzuchu AK-owca, a potem na jego udach. Z uznaniem gwizdnęłam pod nosem.

– A co ze stawami?
– Chcesz się wykąpać? – Z wypełnionych ust powstańca wypadły okruszki chleba. – Za zimno, Adela. Stanowczo odradzam – wybełkotał głosem nie znoszącym sprzeciwu, na koniec akcentując wypowiedź obrzydliwym beknięciem.
– Primo, nie je się z otwartymi ustami! Secundo, nie beka się w towarzystwie kobiety, tym bardziej tak kulturalnej jak ja. Tertio, pytałam o twoje osobiste stawy.
– Nie jestem obszarnikiem. Nie posiadam pałacu, stawu, ani oczka wodnego o głębokości jednej stopy. Nie jeżdżę konno od pół wieku, nie noszę sygnetu, nie gram w golfa. Jedyny staw, którym mogę się pochwalić, to łokciowy.
– Tylko mi oszczędź gestu Kozakiewicza! Powiedz lepiej coś o kolanowym.
– Niby co?
– Skoczysz z 3 metrów na stojące nogi?
– Ba!
– To dobrze, bo masz należytą powierzchnię nośną.
– Że co?
– Chcę wyjść ze społeczną inicjatywą budowy w Poznaniu skoczni narciarskiej. Po co jednak budować obiekt sportowy bez mistrza? Ty będziesz mistrzem!
– Zgadzam się. Tylko jest jeden problem: w Poznaniu nie ma odpowiedniej góry.
– W moim zamyśle, to będzie pierwsza skocznia, gdzie niesprzyjające warunki wietrzne będą zminimalizowane niemal do zera.
– Jak to?
– Pomysł ma na uwadze komfort publiczności, która dotąd podnosiła głowy, by dostrzec lecącego skoczka, przez co ludzie potem skarżyli się na ból w karku. Teraz skoczek będzie wybijać się z progu, który będzie usytuowany równo z gruntem. Zawodnik wykona skok do głębokiego dołu, a to w Poznaniu da się załatwić!
– A trybuny? Jak je umiejscowisz?
– Rzędy będą bardzo wąskie, gdyż kibic musi poczuć się niewąsko, czując, że stoi nad przepaścią. Jego udziałem stanie się adrenalina, jaką odczuwa skoczek. Prawda, że to świetny pomysł?
– O mnie zapomnij! Sam z siebie mam skakać do dołu? Ja chcę żyć!

Właśnie w taki sposób upadają najlepsze pomysły. I na nic tutaj protesty się nie zdadzą. Jak ktoś nie chce zostać mistrzem, to nie zostanie i ciurą pochowany będzie. Ale ja cały czas szukam Mistrza. Zainteresowanych zapewniam, że zdołuję was po mistrzowsku.

2 komentarze: