niedziela, 27 października 2013

Nieznacznie.

Dziś podczas sumy odprawianej w kościele pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego kazanie miał wygłosić ksiądz proboszcz, wspinając się na ambonę. To była przyczyna, dla której postanowiłyśmy pójść na poranną mszę dla dzieci, bo gdy proboszcz patyrzy na nas z góry, a potem zacznie ględzić, to nigdy nie widać końca. A w ogóle, to na mszy dla dzieci można weselej pośpiewać, np. „Hej ho, hej ho, do komunii by się szło” albo ”w buzi hostia nieduzia”. Nam, starszym nieco kobietom, rozwesela się serce, a nie zapada głęboko w smutku, gdy słuchamy filozoficznych dyrdymałów proboszcza.

Po mszy świętej Malwinie lat 92 zachciało się zapalić ćmika przed kościołem, więc przystanęłyśmy i jeszcze raz zanuciłyśmy „hej ho, hej ho, do komunii by się szło”. W tej chwili podszedł do nas wikary, który zdążył zrzucić ornat i teraz przechadzał się w krótkim kożuszku przed wildecką świątynią.

– Zapali ksiądz? – Malwina wyciągnęła paczkę papierosów bez filtra w stronę wikarego.
– Nie mogę – odpowiedział duchowny. – Tu jest monitoring.
– Nie rzucaj petów! – ostrzegłam Malwinę.
– Proboszcz nie ma na co wydawać kasy z tacy? – oburzyła się Kunia lat 90. – Po co chce mnie oglądać w telewizji?
– Boski monitoring. Gdybym zapalił, IHWH dałby mi popalić. Muszę świecić przykładem, a nie zadymiać wizerunek polskiego księdza.
– Nieznacznie się w księdzu zakochałam – wyznała szeptem Elwira lat 77. – Wprawdzie nadal pałam gorącym uczuciem do księdza proboszcza, ale i ksiądz wpływa na mnie nieodparcie.
– Bóg zapłać – odpowiedział wikary, a policzki nieznacznie mu spąsowiały.
– Ja też mam nieznaczne podejście do kościoła i jego sług – przyznała się Kunia. – Ksiądz też mi się nieznacznie podoba.
– Bóg zapiał. Tfu, Bóg zapłać! – odpowiedział skonfundowany wikary.
– I na mnie ksiądz nieznacznie wpływa – odezwała się Malwina. – Często myślę o tym przed snem, gdy leżę skulona pod kołdrą.
– Wprawdzie zawsze lubiłam mężczyzn, którzy znacząco wywarli wpływ na moje życie, to przyznam, że nieznaczny urok księdza jest ekscytujący – dołączyłam się do chóru apologetek wikarego.
– Och, siostry – wydyszał zmysłowo opiekun dusz wildeckich. – Niech Bóg wam wynagrodzi szczerze słowa.
– Byle nie w dzieciach! – zastrzegła się Kunia.

To było za dużo dla wikarego, który rzucił nam „Szczęść Bożę” i czmychnął do zakrystii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz