poniedziałek, 4 listopada 2013

W nocy odwiedził mnie kosmita.

Obudziłam się około pierwszej w nocy. Spojrzałam w rozjaśniony kwadrat okna. Światło od ulicznej latarni sączyło się przez zasuniętą roletę, oświetlając tarczę stojącego na komodzie zegara. Ziewnęłam. Poczułam, że zdrętwiałam, więc obróciłam się na drugi bok. Krzyknęłam.

- Uspokój się, dzieweczko – powiedziała dziwna postać. Ni pies, ni wydra. Dwa naparstki na głowie, kilka kontrolnych lampek na korpusie, brak włosów pod pachami, perfumy od Diora.
- Jesteś diabłem? – spytałam.
- Nie.
- To szkoda. Ale możesz mówić do mnie „dzieweczko”.
- Przyleciałem z planety ZAZUS. Mów mi Blanco. Mam 579 lat.
- Podaj mi szklankę wody, chłopaku. – Postanowiłam się uszczypnąć, sprawdzając, czy to nadal sen. Ale uszczypnięcie też może się przyśnić.

Tymczasem Blanco podał mi wodę.
- Moją planetę zamieszkują jedynie kosmici w wieku poprodukcyjnym – zaczął wyjaśnienia Blanco lat 579. – Mamy wysokie emerytury i dobrą opiekę medyczną. Jestem na tyle zdrowy i posażny, że mogłem wykupić wycieczkę na Ziemię.
- To dość przyziemny pomysł.
- Wcale nie, większość z nas jeździ na igraszki miłosne na słoneczną i gorącą Wenus, ale mnie znudziły się już emerytki i rencistki. Dlatego jestem tutaj. Ile masz lat, dzieweczko?
- Jestem Adelą lat 73.
- Och, ale chyba nie jesteś jeszcze dziewicą?
- Posłuchaj, bezczelny przybyszu! Budzisz mnie w środku nocy, zjawiasz się bez prezentu i zadajesz intymne pytania.
- Na jakiej amplitudzie osiągasz orgazm?
- Że co?
- Nie udawaj, że nie wiesz! Na ZAZUSie kochamy się, wprawiając nasze krzepkie korpusy w miłosne wibracje. Z tymże każdy z nas szczytuje na innej częstotliwości. A ja szukam dzieweczki, z którą mógłbym się zgrać.

Co nastąpiło potem, taktownie pominę. W każdym razie Blanco lat 579 się zresetował i rano już go nie było. A ja czuję, że złapałam wirusa. Bo tęsknię za wibracjami!

1 komentarz: