piątek, 10 stycznia 2014

O desperatach.

Zaprosiłam dziś na drugie śniadanie najbliższy testosteron. Musiałam Władkowi lat 98 i Lucjanowi Kutaśko wynagrodzić wczorajszą sytuację, gdy z podniecenia ich wyprosiłam. Przyszedł też tomasz.ka, bo spotkaliśmy się nie po to, by rozprawiać o moich ekscytacjach, lecz odbyć kolejną naradę sztabu wyborczego prezydenta 2015. Rozmowa zaczęła się jednak od poruszenia lokalnej sensacji.

- Słyszałem nie lada historię – rozpoczął Kutaśko. – Podobno Witek z parteru przyuważył posterunkowego Marcin Maciusia i dzielnicowego Jacka Zelówkę, jak dokonywali czynu nierządu w naszym parku.
- To niemożliwe – huncwot 2015 wzruszył ramionami. – Witek to zboczona kanalia, która szczeka na psy.
- Pigułka samogwałtu – orzekłam.
- Samogwałtu? Nie wierzę, nic takiego nie istnieje – określił się Władek lat 95.
- Żyjesz długo, ale świat obserwujesz z zamkniętymi ślepiami. Oczy otwierasz tylko na nierządne czyny.
- Adela, nie obrażaj mnie. Jestem szanowanym AK-owcem.
- Jeśli Władek sam przyznaje, że jest Anonimowym Kobieciarzem, to terapia daje skutki – wtrącił się pojednawczo krewniak 2015. – Ciociu, co mogło naszych stróżów prawa pchnąć do samogwałtu?
- Desperacja – zauważył błyskotliwie nasz mózg Kutaśko.
- Tak – zgodziłam się. – Policjanci są desperatami, przecież nikt inny nie chciałby mieć zakładu pracy w komisariacie.
- Pielęgniarki też są desperatkami. Kto inny chciałby wziąć do ręki kaczkę?
- Lucjanie, zostaw posłankę Szczypińską w spokoju – zaoponowałam. – Ale desperatów jest więcej. Kolejarze, hutnicy i górnicy, bo wychodzą na demonstracje.
- Emeryci, bo narzekają w kolejkach do lekarza.
- Masz rację – tomasz.ka trzymał dziś stronę Władka. – Ale też kinomani, bo często narzekają na repertuar oraz wielbiciele wołowiny, bo ryzykują, że trafią na szaloną krowę.
- Mam wyniki!
- Tak, Lucjanie?
- Zliczyłem wszystkie zdesperowane grupy i wyszło mi, że tylko 13% Polaków nie jest zdesperowanych. Badania jednak nie są do końca rzetelne, bo nie wzięła w nich udziału grupa niemowląt oraz dzieci do lat 5.
- Oni nie mają prawa wyborczego – ucięłam w zarodku ewentualne wątpliwości. – Widzicie zatem, że musimy w kampanii uderzyć do źródeł polskiej desperacji.

Na koniec dyskusji zaprotestował przeciw masowemu użyciu pigułki samogwałtu w kampanii wyborczej. Uciechy wprawdzie by nie brakowało, ale w polityce nie każdego należy zadowalać. I w tym miejscu nawet ojciec Tadeusz zgodziłby się ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz