czwartek, 30 stycznia 2014

Życie to chlew czy tylko stajnia Augiasza?

Władek lat 98 siedział przy stole kuchennym i zażerał się pączkiem. Co rusz oblizywał paluchy, a potem przez długi czas im się przypatrywał. Obślinione kończyny świeciły się w blasku promieni słonecznych, którym udało się przedrzeć przez dawno nie myte okno.

- Adela, czy to nie dziwne, że mam dwie dłonie?
- A po co ci trzy? Masz dwie dziurki, więc do dłubania w nosie rąk ci starczy.
- I nogi też mam dwie – zastanawiał się powstaniec.
- Masz rację, jesteś parzystokopytny.
- A serce tylko jedno bije w mojej piersi.
- Pomyśl, Anonimowy Kobieciarzu. Gdybyś miał kilka serc, to żadna terapia, by ci nie pomogła.
- Może masz rację, w końcu dupę też mam tylko jedną.
- Bardzo cię proszę o używanie kulturalnego języka!
- Gdybym miał dwie sraki, to dopiero byłoby przesrane!
- Co ty masz za myśli? Skąd ci takie pierdoły do głowy przychodzą? I to w czwartek? Od samego rana? Co wczoraj zjadłeś na kolację?
- Adela, chyba jestem świnią.
- To prawda, zawsze opalasz się na różowo.
- Tarzam się w gnoju, nastawiony jestem konsumpcyjnie, zjem każdą paszę, a nawet szczura. Niby wyglądam sympatycznie, ale najlepsza we mnie jest tusza wieprzowa. W sumie to żadna niespodzianka, że kobiety ślinią się na mój widok.
- Jaka tusza? Jesteś wysuszonym chudzielcem!
- Och, to tylko przenośnia. Dzięki tobie zacząłem czytać wiersze i poznałem się na metaforach, ale to nic nie znaczy. Jestem świnią, choć może o nieco większej samoświadomości. Uświadomił mi to Mickiewicz oraz mitologia grecka.
- Mickiewicz? Adam Mickiewicz?
- Nie. Krzysztof Mickiewicz. Ostatnio piję z nim piwo. Spytałem się go, czy jest Litwinem. Odpowiedział, że jego życie to prawdziwa UPA, bo jest Łemkiem. Nikt w kraju nie lubi Łemków, choć to wcale nie ułomki. Krzyś potrafi za jednym zamachem obalić 8 piw!
- W takim towarzystwie łatwo się ześwinić – zauważyłam.
- Podobnie odpowiedziałem Mickiewiczowi. Życie to chlew, dlatego dziwi mnie, że ludzie mają tak mało dziurek od nosa.
- A życie to nie czasem stajnia Augiasza?
- To nieważne, czy to chlew, czy stajnia. Oba pomieszczenia są nieogrzewane, dlatego gnój musi parować. Przez to nie marzniemy, choć smrodu nie da się uniknąć.

I w tym momencie zaprotestowałam. Egzystencjalne rozterki dotykają Władka pod koniec każdego miesiąca. I najgorzej, gdy przypada to przed weekendem, bo wówczas mam przechlapane.
Co za wredny kalendarz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz