poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Jazda po ciemku.

Rozpoczynałyśmy tydzień jak zwykle w kolejce przed sklepem na dole. Świeciło słońce, temperatura szybko wzrastała, rozpoczynał się piękny letni dzień, ale Kunia lat 90 zaczęła narzekać. Psioczyła na notorycznie spóźniające się dostawy świeżego pieczywa. W końcu jej przerwałam:

- Jest na to jedna rada: trzeba zmienić kierowcę.
- Albo pojazd – dodała Malwina lat 92. – Gdyby rozwozili mniejsze ilości, ale w autach sportowych, wtedy byśmy kupowały jeszcze świeższy chleb i jeszcze bardziej ciepłe bułeczki.
- Myślisz, że powinnam się postarać o posadę kierowcy w piekarni? – Kunia swoje pytanie skierowała bezpośrednio do mnie.
- Jeśli czujesz się na siłach....
- Z tęsknotą byśmy wypatrywały twojego przyjazdu – stwierdziła przymilnie Elwira lat 77.
- To dobra fucha na lato, ale jesienią, zimą i wiosną musiałabyś jeździć po ciemku. To bardzo niebezpieczne – ostrzegłam.
- Są światła latarni, pasy na jezdniach, kocie oczka... – Kunia nie za bardzo mi wierzyła.
- Z jazdą jest jak z seksem. Gmerasz po ciemku zupełnie bez wyczucia. Niby są dobre resory, chronią cię zderzaki, ale w końcu przed maską pojawia się osioł.
- Adela, czy ty mówisz o pijanych rowerzystach na drodze?
- Ostrzegam przed piramidą niebezpieczeństw.
- Jak to?
- Spałaś z osłami?
- Były wśród nich też koguty.
- Znam to. Lisy, cielaki i wierne psy.
- Zaraz, o czym wy mówicie? – pobożna Elwira rzadko nadążała za naszym tokiem myślenia. – Co ma cielak do wiatraka?
- Co ma Kunia do pieczywa? – wtrąciła swoje trzy grosze Getruda lat 59.
- Co ma maska do kochanka? – zdziwiła się Kunia.
- Oj, jak wy mało wiecie – westchnęłam. – Jak wy mało rozumiecie...

Żeby nie wiedziały, co ma maska do kochanka? A może tylko się maskowały. W końcu nie każda kobieta lubi rozmawiać o życiu intymnym uprawianym po ciemku. To jasne, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz