czwartek, 15 września 2016

Andżelo

Nie wiadomo, skąd i nie wiadomo, po co na poznańskiej Wildzie pojawił się Włoch lat 33. Ów urodziwy młodzian wyglądem przypominał Jezusa, dlatego postanowiłyśmy odkupić niegodziwość naszych przodków, którzy posłali go na krzyż i zapewnić jak najlepszy pobyt w naszej dzielnicy.

– Ja la libera – przedstawiła się Kunia lat 90, co dosłownie znaczyło, że jest niezamężna.
Tymczasem wtrąciła się Malwina lat 92, która wyrwała Kuni jedyny egzemplarz rozmówek polsko-włoskich i szybko odczytała: Non mi piacciono i film di cappa e spada.
– A po cholerę mu mówisz, że nie lubisz filmów z gatunku płaszcza i szpady? – zdzwiwiłam się.
– Mi chiamo Andżelo – zaprezentował się Italianiec.
– Anioł, ale przy tym cham – uznała Gertruda lat 7, której nie podobało się fizyczne podobieństwo Włocha do Chrystusa.
– Scuzi per il ritardo – tym razem ja się odezwałam, a potem wyjaśniająco dodałam do dziewczyn: - Przeprosiłam go za spóźnienie. Myślę, że jakieś 15 lat. Uważam, że jako 18-latek był bardziej ponętny.
– Non importa – Andżelo powiedział coś w swoim języku, lecz my ni w ząb nie rozumiałyśmy.
– La prego di svegliarmi domattina alle otto e dieci – wydukała Kunia, żądając od gościa z Włoch, by ją obudził następnego ranka o 8.10.
Andżelo tylko wykrzywił głupio twarz, by przez chwilę nie przypominać Jezusa. Postanowiłam zatrzeć złe wrażenie i podałam gościowi butelkę wody, by sobie łyknął co nieco w dzisiejszy upalny dzień.
– Deve prendere due gocce al giorno.

Niestety, był to jedyny znaleziony na szybko tekst nawiązujący do napoju, który dosłownie brzmiał, że musi przyjmować dwie krople dziennie. Jednak nie szło nam tak źle. Mimo pewnych barier komunikacyjnych dzień był bardzo udany. Chadzałyśmy z nim po Wildzie aż do wieczora, by w końcu zostawić go w rękach Kuni, która – jako najszybsza z nas – zamówiła poranne budzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz