Czarujący Cezary lat 64 wystawił przed sklep na dole koksownik. Dotąd języki przymarzały nam do szalików, ale dzisiaj przy żywym wildeckim ogniu mogłyśmy już swobodnie rozmawiać, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni. Świeże pieczywo z nocnego wypieku było dla nas ogromnie istotne, podobnie jak najnowsze tematy, które musiałyśmy omówić w ogonku.
– Wskoczyłabym z chęcią pod jakiś przytulny koc – rzekła zdesperowana Malwina lat 92. – Byle goguś pod nim był przystojny.
– Powinien mieć ze sobą komplet prezerwatyw – uznałam. – Odpowiedzialnego mężczyznę poznaje się po gamie gumowych akcesoriów.
– Gumie? Gamie?! Zgadzam się! – krzyknęła spontanicznie Kunia lat 90. – Osobiście preferuję takie z wypustkami.
– Ja nie jestem taka nowoczesna – przyznała się Gertruda lat 77. – Sama rozgrzewam się tylko litaniami oraz odmawianiem różańca świętego.
– Pod bokiem chciałabym mieć Meksyk – marzyła Pela lat 83. – Macho noszą takie wzorzyste ubranka. Nic, tylko wejść im pod derkę i włożyć do ust cycka.
– Fajnie jak chłop ma derkę – zgodziłam się.
– Jeszcze lepiej jak zabierze babkę na Maderkę – uznała Kunia.
– A ja się obawiałabym – nie zgodziła się Lwinka. – Już łatwiej założyć gumkę przy koksowniku. Portugalska Madera ma zbyt wiele romantycznych okoliczności przyrody, by w razie seksualnej akcji dbać o technicznie szczegóły.
– Może należy przy tej okazji rozmawiać o polityce? – wymyśliła Pela. – Niech z ust bogdanki lub kochanka padnie słowo „prezes”, a nagle pojawia się czas na założenie gumki.
– A dlaczego z takiej zimowej eskapady nie ma się coś nowoczesnego narodzić? – zaskoczyła nas tym przypuszczeniem Trudzia. – Może chcą poprawić dzietność w narodzie? A jeśli przejrzeli na oczy i dlatego wyszło temu panu szydło z worka?
– Balcerowicz musi odejść – ocknęła się Elwira, która przy koksowniku drzemała na stojąco.
– Sylwester musi być wystrzałowy – ni z gruszki, ni z pietruszki odezwała się Kunia.
– Ale co tam właściwie się stało? – dociekała Pela.
– Musimy poczekać.
– Do kiedy?
– Na pewno nie do następnego Sylwestra – mrugnęła okiem Kunia.
– A ja cały czas twierdzę – spuentowałam, bo właśnie nadjeżdżał dostawczak z piekarni – że dla wielu kobiet zimą liczy się goguś, który ma derkę.
I przeciw takiemu ujęciu gorąco protestuję! Bo taki ciepluch łasi się później do senatorków z innej opcji. Ohyda!
Dziewczyny niby potaknęły, ale tak naprawdę zaczęły przygotowywać drobne, sięgając do torebek i portmonetek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz