niedziela, 23 kwietnia 2017

Kunia przyznaje się do nałogów

– Chlałam wszystko co popadnie. Politurę, sztamajzę, wodę brzozową, bełty, ale też markowe alkohole – rzuciła w powietrze nasza przyjaciółka lat 90. – Whisky, wina wytrawne, piwa rzemieślnicze, szampany francuskie, włoskie proseco, azjatycki kumys, greckie ouzo, japońską sake…

Siedziałyśmy na ławeczce przed kościołem pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie, nie kwapiąc się zanadto, by wejść do środka świątyni.

– Miałaś czas na przerwę? Na sen? – wtrąciłam.
– Nie za bardzo, bo jeszcze paliłam. Ćmiki, cygaretki, tytoń z niedopałków zebranych na ulicy, kubańskie cygara, marihuanę z Meksyku, nawet tabakę z Kaszub wciągałam!
– Dobry Jezu, a nasz Panie, daj jej zaraz głodowanie – pomodliła się Gertruda lat 77.
– To nie wszystko, bo byłam też lekomanką. Brałam Pyralginę, kokainę, czopki na dobre samopoczucie, wcierałam maści na lepsze wypróżnianie, robiłam zastrzyki z wyciągu kataru orangutanów, które miały pomóc poczuć się lepszą…
– Byłaś zalatana – współczuła Malwina lat 92. – Ja jestem zmęczona po obcięciu dwóch paznokci u stóp, dlatego podziwiam cię. Ile w tobie jest energii!
– Ale to nie są prawdziwe nałogi – skwitowała Kunia.
– Jak to? – zdziwiłam się. – Jest coś groźniejszego od chlania politury?
– Tak.
– No gadaj! – zażądała Pela lat 83. – Nie daj się ciągnąć za język.
– Byłam trzy razy zakochana – przyznała się Kunia. – Ten ostatni raz trzyma mnie do teraz.
– Dlatego chodzisz taka niewyspana – domyśliła się Dziunia lat 59.
– Ja kocham Pana Jezusa – Trudzia skierowała oczy ku niebu.
– Nałogowo? – zakpiła Kunia.
– Pinkolisz – uznałam. – Faceci to są tylko narzędzia. Instrumenty do zarabiania kasy, odprowadzenia bachorów do przedszkola oraz wbicia gwoździ w ścianę. Oni co najwyżej przegonią listonosza i natrętnego sąsiada, a co najważniejsze – szybko kipną.
– Stop! Mówisz o małżeństwie – osadziła mnie w pochopnym sądzie Kunia. – Ja zaś mówię o zakochaniu. Zakochanie trzyma w szponach jak imadło dechę. Więzi cię i nie daje możliwości ruchów. A uczucie przykręca śrubę.
– Jak długo jesteś w nałogu? – spytała konkretnie Lwinka.
– Jestem zakochana od dwóch lat, ale obawiam się, że to tylko zajawka otępienia.

Spojrzałyśmy w zadumie na kościół. Dziś miało być kazanie o przykazaniach miłości. Jakoś nie chciało nam się wejść do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz