środa, 10 maja 2017

Metamorfozy ciąg dalszy

Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole i rozmyślałyśmy o świeżym pieczywie z nocnego wypieku. Dziewczyny śliniły się, pielęgnując przed oczami wizję chrupiącej bułki obłożonej liściem sałaty, pomidorem, plasterkami rzodkiewki i kroplą majonezu. Niepokoiły mnie te marzenia oraz szczękanie sztucznymi zębami.

– Nowalijki są jak miłość w pierwszym stadium, ale na dłuższy czas nie można uczuć chować pod szklarnią! – stwierdziłam stanowczo. – Ale nie życie na kocią łapę jest najgorsze.
– Bo co? – monosylabami odezwało się młode pokolenie, czyli Dziunia lat 59.
– Adeli pewnie idzie o nieudawaną świeżość – domyśliła się Kunia lat 90.
– Bardziej o skrobię. To ona sprawia, że częściej przeglądamy się w kuwecie niż w lustrze.
– Jak to?
– Uczucie między dwojgiem ludzi prędzej czy później staje się chlebem powszednim. Skrobia dostaje się do dwóch zakochanych gęb i zaczyna pustoszyć dotąd urocze ryjki. W końcu miłość kończy się próchnicą Czy wiecie, że Jan III Sobieski i Marysieńka byli szczerbaci?
– Fiu, fiu. Nie może być – gwizdnęła Malwina lat 92.
– Dlaczego niby Leonardo da Vinci namalował Giocondę czy damę z łasiczką z zaciśniętymi ustami? Przecież nie dlatego, że nie potrafił malować ząbków jak perełki.
– To są jakieś tendencyjne przykłady – Gertruda lat 77 weszła dziś w szaty niedowiarka. – Matka Boska też nie jest malowana z rozdziawioną buzią. I co? Niby dlatego, że nie miała zębów? Nonsens!
– Maria tylko zapłodniona była anielsko – wtrąciła Kunia – potem Jezuska wydała na świat naturalnie. Po porodzie, jak pokazuje praktyka, przynajmniej jeden ząb musiała stracić.
– Słyszałyście o Haraldzie Sinozębym, który w X wieku zjednoczył Danię z Norwegią? To od tego połączenia i jego ubytków w jamie ustnej wzięła się nazwa bluetooth. Narzędzie, które zdalnie łączy. Prawdziwe uczucie trzyma się daleko od zbóż, w których zawarta jest skrobia.
– To jak wytłumaczysz ten żar między Marysieńką a Jasiem trzecim? – chytrze spytała Lwinka.
– Od dziś ze „świeżego pieczywa” wykreślam skrobię – zarzekłam się. – Pozostawię sobie świeżość. Resztę wam zostawiam.
– Co?! – oburzyła się Dziunia. – Dla nas zostawiasz ochłapy?
– Ja chyba też chcę się zakochać – powiedziała z namysłem dotąd milcząca Pela lat 83. – Tak, dziś nie kupię bułek. Jutro też nie.
– A ja opłatków się nie wyrzeknę! – krzyknęła Trudzia.

Tak oto zasiałam w dziewczętach ziarno niepokoju, bo prawdziwe uczucie niesie ze sobą zmiany, a tych każdy się boi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz