piątek, 12 maja 2017

Na czworakach

– Auu! – wrzasnęłam, a mój krzyk wydostał się nie tylko z mieszkania na ulicę, ale wdarł się aż do szpiku kości oprawczyń.
– Wiesz za co to było? – zimno spytała Malwina lat 92.
– Za poczciwość?
– A jużci – odparła Lwinka i przyłożyła jeszcze raz batem.
– Auu!

Nos trzymałam tuż przy dywanie, kieckę miałam narzuconą na głowę, a tyłek wypięty w kierunku trzech pań katów, w osobach Lwinki, Kunii lat 90 oraz Gertrudy lat 77.

– Teraz ja – zażądała Kunia.
– Auu! Czym mnie bijesz, okrutnico?
– Milcz, latawico! Wiesz za co to było?
– Za moje kompulsje?
– A jakże, sekutnico!
– Auu!
– Połóż się krzyżem – rozkazała Trudzia. – Teraz do akcji przystąpi Inkwizycja.
– Auu! – krzyknęłam na pokaz, bo strach ma wielkie oczy, a głębokie gardło lubi charczeć.
– Możesz się modlić, oznajmiła Trudzia, jednocześnie dusząc mnie poświęconym różańcem.
– Chry bry kryl – wycharczałam, przypominając sobie koronację króla Chrobrego w 1025 roku w Gnieźnie.
Przy torturach różne rzeczy ciotkom przychodzą do głowy.
– Wiesz za co to było?
– Za imaginacje? Nie posprzątaną kuwetę? Za los człowieczy?
– Nie wyjeżdżaj mi tu z Szołochowem, diablico! A masz! – Trudzia wepchnęła mi całą Tajemnicę Chwalebną w odbyt.
– Auu!
– To jak, zaczniesz znowu protestować? – spytała rzeczowo Kunia.

Podniosłam się, uwalniając nos od roztoczy spacerujących leniwie po dywanie. Kiecka sama opadła, a tyłek przestał się wypinać. Przez okna wdzierało się słońce, a Trudzia znów trzymała cały różaniec w ręku.

– Dziękuję, kochaniutkie. Jeżeli mój masochizm ma być prawdziwy, to muszę być dobrze wytrenowana.
Dziewczęta chyba tęskniły za moim buntowniczym charakterem, bo po mojej wypowiedzi tylko smętnie zwiesiły głowy. Ale ja nie miałam zamiaru wycofywać się z obranej drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz