środa, 5 maja 2010

Coś mi tu śmierdzi, czyli kapka protestu wobec eschatologii.

         Jestem już nie najmłodsza, choć uśmiecham się do siebie, gdy czuję, że nóżki chcą jeszcze pofikać. Mam je zgrabne, roztańczone, kolana nie są zmęczone klękaniem, ale czasem przychodzi refleksja, gdy słyszę prorocze stwierdzenie "nogami do przodu". Wtedy otrząsam się i możliwie najwnikliwiej analizuję ów nieuchronny fakt.

         Umysł ludzki tak naprawdę nie pojmuje pojęcia nieskończoności. Najśmieszniejsze jednak jest to, że gdy zbliża się nasz koniec, wówczas tą nieskończonością, życiem po życiu, większość się łudzi. Marzymy o życiu w raju. I wg Biblii garstka z nas zamieszka ponownie na Ziemi, która stanie się rajem. Ale będą najlepsi z najlepszych, których Bóg Ojciec powoła do samego Nieba, by spędzali wieczny czas u Jego boku. Zatem Niebo jest czymś jeszcze wspanialszym, niż raj. To ja już nic nie rozumiem, choć przychodzi mi na myśl słynna sentencja Goethego zapodana na łożu śmierci. Miał on ponoć widzieć więcej światła, szepcząc "mehr Licht", ale jako poeta konający nie mógł tego deklamować. Istnieją podejrzenia, że powiedział "mir riechts", co znaczy, że coś mu śmierdzi...

         Wysocki napisał kiedyś "Piosenkę o wędrówce dusz".
W tłumaczeniu Andrzeja Jareckiego wygląda to tak:

Ten w Mahometa wierzy, ten w Allacha, ów w Jezusa,
a inny ktoś nie wierzy w nic i w diabła ani rusz!
Wymyślić niezłą wiarę zaś udało się Hindusom:
nie umrzesz cały, nawet gdyś w kalendarz kopnął już!


W nagrodę więc po śmierci wierz,
gdy żyłeś dobrze czyniąc.
Lecz gdyś jak świnia żył lub wieprz
- zostaniesz wieczną świnią.


Gdy docinkami dręczą cię, zechciej
przyjąć to w pokorze.
W riposty mistrza wcielisz się, od
starych wolny zwłok.


A ten, co widział wroga śmierć,
na drugie życie może
otrzymać rzadki, cenny dar
- bezbłędny, bystry wzrok


Żyj powolutku, stresom wbrew,
wiem, szczęście aż zatyka!
A może będzie z ciebie szef?
Wcielisz się w naczelnika?

Kto był dozorcą, będzie kier. lub dyr. albo vice,
tak do ministerialnych rang dorasta nocny cieć.
Lecz kto jak pień był tępy, ten baobabem w Afryce
będzie co najmniej tysiąc lat, nim go powali śmierć.


Życie papugi lepsze jest,
bo gad ma końskie zdrowie.
A może kogoś stać na gest,
by pożyć tak jak człowiek?


Kto wie, kim był? I kto jest kto?
I kto miał życie jakie?
Dziś niczym, jutro wszystkim my
- to jedno tylko wiem.


Myślę, że ten parszywy kot
poprzednio był łajdakiem,
Ten zaś przemiły, mądry człek był
dawniej dobrym psem.


Z zachwytu podskakuję aż!
Przykładów znam nie mało.
Czy lepszą gdzieś religię masz?
Hindusom się udało!

          Natomiast ja prostestuję przeciw eschatologii w ogóle! Myśląc o śmierci zaniedbujemy jakość życia tu i teraz. Dlatego zachęcam do wzięcia udziału w sondzie oraz roztańczenia swoich nóżek.
Amen.

3 komentarze:

  1. pani adelo- po raz kolejny sprawila mii przyjemnosc poranna lektura pani bloga. swietna anekdota o goethem. a do siebie odnosze protest przeciwko memento mori na rzecz carpe diem. hedonisci, heads up!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz, pani Dano, ale ja pisałam o radości życia, nie o hedonizmie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli myśl nowa blaski promiennymi...

    OdpowiedzUsuń