czwartek, 6 maja 2010

Pożyteczne bluzgi

          Zdarzyło się kiedyś, że mój krewniak tomaszka przyprowadził ze sobą młodziutkiego poznańskiego łowcę bon motów, niejakiego Macieja Siczyńskiego. Jest on autorem złotej myśli: Jeśli Bóg byłby przeciwny przekleństwom umieściłby je wszystkie w XI przykazaniu. Ale nawet ten młodzieniec zachowywał się w moim towarzystwie kulturalnie i nie używał wyrazów uznanych powszechnie za wulgarne. Jego szczęście - młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, do czego mogą być zdolne staruszki.

          Dziś chcę zaprotestować wobec wszystkim uogólnieniom i sprzeciwić się piętnowaniu używania słów nieobyczajnych. Wbrew pozorom mogą one spełniać pożyteczną rolę. Dam przykład: wracam ze sprawunków i dwóch dzieciaków stoi przed sklepem. Popijają piwo i klną niemiłosiernie. Ja podeszłam i powiedziałam mniej więcej tak: "synku, jeśli "k...a" jest znakiem przestankowym, to powinieneś użyć ją dwa wyrazy wcześniej oraz dodać na samym końcu. Powtórz!"
Chłopiec zakrztusił się piwem, więc pomogłam i poklepałam go po plecach. Potem dałam im radę:"używaj "k...y" przemyślanie, bo z tego mogą być różne choroby. Nawet teraz mogłeś się udusić!"

          Edukacyjna rola używania przekleństw wyszła też przy głośnej historii pewnej światowej sławy gwiazdy piłki nożnej. Brazyllijski napastnik przyprowadził do swego pokoju 3 prostytutki, czyniąc to ze sznytem i swobodą młodego boga stadionów. Miał pecha, bo wszystkie wybrane panie nie były paniami, lecz gustownymi transwestytami. Kopacz światowego formatu mógł przy tej okazji poszerzyć repertuar przekleństw, przez co miał okazję rozszerzyć horyzonty.

          Bo wbrew pozorom wszystkie bluzgi znajdują się w przeróżnej maści słownikach. Czy Kopaliński stawał przed budką z piwem, nie wiem. Profesor Miodek mógł natomiast kurzyć głowę przy mało popularnych miodach pitnych i tam szukać archaicznych wulgaryzmów, jak choćby "kuciapa". 

          Czym jest zatem przekleństwo? Ja uważam, że jedynie zbyt często powtarzanym słowem, któremu dodatkowo przypisuje się wartość emocjonalną. Dlatego dla prawicowego kandydata na prezydenta RP bluzgiem będzie "naród". Dla endeka "ojczyzna", feministek "parytet", a lewicowy aplikant będzie klął "równością społeczną".
- Przede mną stoi, "naród". Stoi, "naród"! I za mną też stoi, "naród"!
- Razem, kobieta pierś w pierś z kobietą, "parytet"! Tylko takie pary, "parytet"!
- Najważniejsze dla mnie jest , "pieniądze", wasze powodzenie - powie liberał. - Wasze dobre samopoczucie i moje, "pieniądze"!

         A ja jestem tradycjonalistką. I dlatego protestuję, "K...A BABĆ"!

1 komentarz: