niedziela, 19 września 2010

O stygmatach.

Siedziałam przy porannej kawie, gdy zadzwonił Władek lat 94. W telefonie komórkowym przypisałam jego numerowi dźwięk rozkosznego śmiechu bobasa, więc od razu odgaduję, kto do mnie dzwoni.
– Adela, dziś nie przyjdę na obiad.
– Chwalmy los nasz błogosławiony, liżąc rany Pana!
– Coś ty taka religijna ostatnio? Halo? Adela! Halo! Jadę na żużel.
– Na żużel?
– Wnuk mojego siostrzeńca Stefana przyobiecał, że pościga się ze mną po zawodach.
– Zwariowałeś?
– Załatwiłaś bilety na Stinga?
– Niestety, strefa pod sceną jest już zajęta. Wyprzedzili nas głuchoniemi.

Władek lat 94 zaklął siarczyście, potem rozłączył się. Dobrze, bo nie chciałam go dobijać. Właśnie przeczytałam wyniki pewnych badań amerykańskich, z których wynika, że od 60 roku życia obniża się sprawność intelektualna. Odwrotnie niż u głuchoniemych, którzy rodzą się z niskim IQ, by na końcu życia intelektualnie prześcignąć 60-cio i 70-ciolatków. I to oni przeżyją niewypowiedziane wrażenia na koncercie Stinga. Parszywa deterioracja intelektualna!

Wstąpiła do mnie Kazia lat 47 z III piętra. Poczęstowałam ja kapucynem, czyli kawą po wiedeńsku.
– Pani Adelu, lubię panią odwiedzać, bo nie odpowiada pani na społeczne zapotrzebowanie.
– Kaziu, z przyjemnością zainstaluję ci kino domowe, ale może najpierw zaczniemy od teoretycznych podstaw elektromechaniki...
– Nie trzeba, pani Adelu. Idzie mi o to, że nie ma pani stygmatu starości, który oznacza brak aktywności i postępującą głupotę. Nie spełniła pani oczekiwań społecznych!
– Nie skarżę się, choć mogłabym. Taki głuchoniemy nigdy nie będzie stary, bo zawsze będzie głuchoniemym. Przez to nie odpowiada na oczekiwania społeczne i IQ mu nie pada.
– Pani ma dobrze, bo pani protestuje!

Czy ja protestuję? A może tylko interesuję się tym co nowe? I myślę autonomicznie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz