wtorek, 29 marca 2011

Lecą bociany. A cholera z nimi!

Dziś rano przed sklepem natknęłam się na Zochę lat 101. Zwykle nie wychodzi z domu przed pomalowaniem paznokci, ale dziś zrobiła wyjątek, bo jej mąż Wacław lat 99 zapomniał poprzedniego dnia kupić papieru toaletowego i siedział teraz na misce ustępowej, czekając aż żona przyniesie ze sklepu coś do podtarcia pupy. Zocha tymczasem zapatrzyła się w słoneczko, przymrużyła oczęta, rozmarzając się wiosennie.

– Cześć, Zośka – powitałam się wesoło. – Też nie lubię solarium, wolę naturalną opaleniznę.
– O? – Twarz Zosi rozjaśniła się uśmiechem. – Aniela, nie widziałam cię od chyba od przedwojnia.
– Adela – poprawiłam ją. – Mam na imię Adela. Byłaś na moim chrzcie, mam fotografię, i to rzeczywiście było przed wojną.
– Masz dobrą pamięć.
– Nie, sama bym nie pamiętała, gdyby nie album ze zdjęciami. No i mamusia opowiadała zimowymi wieczorami...
– Oj tam, oj tam, nie przekomarzaj się.
Zamilkłyśmy, a Zosia nie przestawała wdzięczyć się do słońca.
– Tylko patrzeć, jak przylecą bociany – przerwałam przeciągającą się ciszę.
– No co ty! Nie jestem przygotowana na dzieci.
– Co proszę?
– Pieluchy muszę kupić.
– Wacek wpadł z kimś? – spytałam zaskoczona. – Podziwiam cię, Zosiu. Jesteś wyjątkiem, mało która żona byłaby w stanie wybaczyć skok w bok, ale zaopiekować się dzieckiem kochanki męża, to już herozim.
– O Jezu, Wacek wpadł!
– Z kim?
– Do muszli chyba już wpadł!
– Mężczyźni to mają fioła na punkcie muszelek oraz muszli po 70-tce. Nic, tylko muszelki, woda oraz syreny im w głowie! Są ślepi i głusi. Nie słyszą nawet syreny alarmowej, jaką daje im miażdżyca atakująca mózg!

Zosia zakupiła różowy papier do Wackowej pupy i pobiegła do męża, który w tym czasie omal nie spłukał hemoroidów. Ja tymczasem, doceniając uroki wiosny – te kolory, słońce, zapachy i alergiczne łzy – wróciłam do domu, by z balkonu przegonić gołębie. I kiedy poślizgnęłam się o dwa podstępne zostawione gumna, to ryknęłam, protestując przeciw wiośnie. Co to niby za pora roku, gdzie powinnaś zachwycać się tym, co na wysokości wzroku i powyżej, tymczasem musisz patrzeć pod nogi. Bo inaczej możesz w tym kraju upaść.
Wywinąć orła na polskim gumnie? Nigdy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz