niedziela, 22 maja 2011

Autoerotyzm.

Zdzicho lat 48 i Maryś lat 53 znów zorganizowali niedzielny pokaz. Tym razem jednak w porze mszy dla dzieci, by nie gorszyć dziatwy szkolnej, a nie daj Boże – i przedszkolnej. Zresztą doszli do cichego porozumienia z proboszczem. On ma więcej ludzi w kościele, lecz za to, że bezdomni nie odciągają wiernych od słowa Bożego, on odpala im nieco z tacy.
Na uroczystość wybrałam się z Władkiem lat 95, który jak zwykle szarmancko podał mi ramię. Byliśmy eleganccy, lecz nie wyróżnialiśmy się z tłumu, bo w niedzielę wszyscy mieszkańcy Wildy są piękni i przystojni. Ogoleni i pachnący. Uśmiechnięci i radośni. Powabni i mili. Dlatego dajemy w ten dzień jałmużnę Zdziśkowi i Marysiowi, bo ich nie stać na taki stan ducha, jaki mają ludzie z dzielnicy.
Spektakl miał mieć tytuł „Autoerotyzm”, dlatego frekwencja była najwyższa z dotychczasowych. Świnki skarbonki należace do bezdomnych pęczniały w nadziei na spełnienie. Orgazm świnki skarbonki ma dźwięk brzęczącej monety.
Gdy znaleźliśmy się na działkach przy ulicy Dolna Wilda podeszła do nas Kunegunda lat 81.
– Wiecie co oni planują? – spytała na powitanie.
– Kunia, pięknie wyglądasz – odezwał się Anonimowy Kobieciarz lat 95. – Dobrze cię widzieć na „Autoerotyzmie”.
– Nie wiem, jaki mają zamysł, ale mam nadzieję, że nas zadowolą.
AK-owiec podał drugie ramię Kuni i podprowadził nas do prowizorycznej sceny, na której czekała na nas niespodzianka ukryta pod dużymi płachtami brezentu.
– Panie i Panowie – przywitał widzów Zdzisiek. – Dziś z Marianem przedstawimy wam autoerotyzm. Który ze sposóbów bardziej przypadnie wam do gustu, tego sinkę zapełniacie. Moja jest różowa!
– A moja żółta! – wyjaśnił Maryś.
Bezdomni odsłonili brezent i naszym oczom ukazał się wrak samochodu marki wartburg. Aktorzy ukłonili się nam, po czym zaczęli autoerotyzm.
– Seks bywa brudny – krzyknął Zdzisiek, ocierając się o błotnik.
– Seks potrafi rozjaśnić horyzonty – skontrował Maryś, liżąc reflektor.
– Te Maryś, język se poharatasz! – ktoś z tłumu pokazał paluchem, że szkło jest pęknięte.
Potem wzięli się za wycieraczki, pedał gazu i wrzucanie biegów. Patrzyliśmy i nie mogliśmy się nadziwić, ile wartburg mógł dostarczyć przyjemności. Odkryłam prawdę, że nawet we wraku można odkryć piękno i poczuć podnietę.
Zupełnie świeżym spojrzeniem obrzuciłam pupę Władka lat 95...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz