poniedziałek, 23 maja 2011

Mucha nie siada!

Nigdy nie uważałam Władka lat 95 za zbyt lotnego, a już na pewno nie za erudytę. Tymczasem on potrafi mnie zaskoczyć. I to w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Gimnastykuje się i w trakcie przysiadu nr 85 a nr 86, zadaje pytanie o teorię nieoznaczoności Heisenberga. Albo pałaszuje pomidorową i między jedną połkniętą łyżką smakowitej zupy a drugim siorbem, patrzy mi głęboko w oczy i pyta się, o moje zdanie w sprawie in vitro. Nie żeby mnie to dotyczyło, w końcu jestem Adelą lat 73+, czyli za późno na cokolwiek, w tym in vitro, ale imponuje mi jego teoretyzowanie. Te hipotezy, drążenia, wiedzowe niezaspokojenie. Podniecają mnie ścieżki kanalarza, czyli powstańca warszawskiego, który w niejeden podziemny tunel już się zanurzył. Tunele ciemności i kanały pełne odchodów – to środowisko dla mnie obce, a w którym AK-owiec lat 95 tak łatwo się znajduje...
Dziś przyszedł na drugie śniadanie, zresztą jak zwykle, rozsiadł się nad gazetą (zwykle czyta anonse towarzyskie), skonsumował pączka, wysiorbał filiżankę kawy i w końcu mnie obdarzył uważnym spojrzeniem 95-latka.
– Adela, co przeglądasz?
– Album z plakatami. Jak ci się ten podoba?
Podsunęłam mu pod nos książkę z reprodukcjami obrazów i plakatów.
– Mucha nie siada!
– Poznałeś Alfonsa Muchę! Brawo! – zareagowałam z uznaniem.
– To musiały być piękne czasy!
– I belle époque znasz! – krzyknęłam pełna podziwu.
– A to jest bardzo świeże! – powiedział Władek, kartkując album i wskazując paluchem na kolejne dzieło.
– Poznałeś Waldemara Świerzego! Fiu fiu! – gwizdnęłam.
– Dobra, Adela. Daj mi teraz spokój z tymi komiksami. Muszę poćwiczyć na hantlach. W zdrowym ciele zdrowy duch!
– Uch! Ty jeszcze dbasz o krzepę!
– I osłodź mi herbatę, bo cukier krzepi! Te kolorowe śmiesznostki tylko oczopląs mi robią, a ja muszę uważać, by ciężarek nie spadł na nogę!
– Ważne, że mi ciężar spadł.
– Że co?
– Kamień z serca mi spadł. Bo jednak nie jesteś matołem, Władku...
– Dobra, dobra. Przynieś sprężyny: muszę poszerzyć horyzonty ekspanderami!
I znów pojawiły mi się wątpliwości. Zresztą z mężczyznami zawsze jest tak: do końca nie masz pewności, czy to niedouk, czy po prostu głupek. Oczywiście protestuję przeciw każdemu z testosteronowych debili, ale w końcu do kogoś trzeba się odezwać, a czasem przytulić. To dotyczy wszystkich kobiet, które nie mają skłonności lesbijskich.
Co za smutna konstatacja... I to w poniedziałek?
Przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz