wtorek, 17 maja 2011

Pojebus inter pares.

Mirek przeszedł mimo kolejki oczekującej na przyjazd furgonu ze świeżym pieczywem i wszedł do sklepu. Chłopak lat 27 włos miał rozwiany, lico blade, ręce roztrzęsione, a wzrok nieobecny. Szturchnęłam łokciem Kunegundę lat 81, która stała tuż za mną.
– Kunia, wiesz może, co się dzieje z Mirkiem? Wygląda jak trup.
– Fakt, nie jest tak żywy jak my. Pewnie cierpi na spadek wartości własnego libido i przez to popada w psychiczne samobiczowanie – orzekła Kunia, która przed laty była wierną czytelniczką Michaliny Wisłockiej.
– W takim wieku?
– Może pali jeszcze jakieś zielska?
Wzruszyłam ramionami. Kunegunda była mało wiarygodna, bo w swym szlachetnym porywie wyrywania wildeckich chwastów, wszędzie i we wszystkim widziała zielsko. Postanowiłam zasięgnąć informacji u samego źródła. Musiałam poczekać na Mirka.
– Synku, cieszę się, że wyszedłeś na zewnątrz – zaczepiłam chłopaka, gdy ten już wyszedł ze sklepu. – Wiatr cię smagnie żywszym kolorem, nabierzesz wigoru i jeszcze z nami zatańczysz! – dodałam wesoło.
– Chciałbym, ale muszę dokończyć ten pojebany eksperyment!
– No no no! – pogroziłam palcem. – Nie wyrażaj się w towarzystwie dam!
– Nie życzymy sobie tego – poparła mnie Kunia. – A co to za eksperyment?
– Muszę ciurkiem oglądać telewizyjne programy o najwyższej oglądalności. Tylko rankami mam chwile, by wyskoczyć do sklepu i kupić sobie zapas napojów energetyzujących.
– A co było w ostatnim odcinku Mody na sukces, bo nie oglądałam? – wtrąciła się stojąca dalej Balbina lat 64, która już od dłuższej chwili przysłuchiwała się naszej rozmowie.
– Płacą nieźle, ale od jakiegoś czasu czuję, że mnie jebie.
– Młody człowieku! – ostrzegłam groźnie Mirka.
– Pani Adelo, każdemu by odjebało. Zanieczyszczam język, bo ktoś mi zajebał mózg. Nawet myślę, żeby wystąpić w X-Factor, chociaż nie mam słuchu, a i z głosem cienko.
– Z nami nie musisz śpiewać – musiałam zdusić pomysł Mirka w zarodku, bo nie znoszę w swym życiu żadnego fałszowania.
– Czuję się na siłach wziąć udział w Familiadzie, bo już wiem, że stolicą Polski jest Warszawa. Zrobimy może zespół?
– My więcej wiemy o Poznaniu – podeszłam do inicjatywy Mirka dość chłodno.
– Te filmy o blondynkach... – ciągnął Mirek. – Zajebiste!
– A piłkarzem nie chcesz zostać?
– Wolę być kibolem. Nie muszę brać udziału w treningach i mam więcej czasu na swoją pasję. No właśnie, muszę wracać. Uwielbiam telewizję śniadaniową!
I chłopak pobiegł. W dobrym momencie, bo akurat podjechał samochód z pieczywem. Zrobiłam chleb powszedni i wróciłam do domu. Potem włączyłam telewizor w nadziei, że jakiś ze szklanego okienka kucharz podpowie mi oryginalny pomysł na śniadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz