niedziela, 15 maja 2011

Tropicielki diabła.

Spotkałam je, gdy wracałam z Władkiem lat 95 z porannego spaceru po Parku im. Jana Pawła II w Poznaniu. Akurat szły do kościoła na niedzielną mszę. Trudzia lat 59, Lonia lat 66 oraz Natalka lat 78. Były niczym hostessy Jehowy – podobnie zwarte, ambitne i zaciekłe. Nigdy się nie poddawały, gotowe głosić Słowo Boże nawet podczas snu. Lica miały radosne, łokcie trzymały na biodrach, pośladków w przeciwieństwie do kolan nie miały spłaszczonych. W końcu klęczenie najlepiej modeluje kształt kobiecej pupy.
– Co słychać, dziewczyny? – spytałam na powitanie.
– Na Wildzie mieszka szatan! – obwieściła ze srogą miną Lonia.
– Pod którym numerem? – wtrącił się Anonimowy Kobieciarz lat 5 do 100.
– Adela, spójrz na te wszystkie bezeceństwa! Na pety na chodniku, puste flaszki pod sklepem, zużyte kondomy w bramach! – Trudzia wypluła te słowa z szybkością karabinu maszynowego.
– I to wszystko jest winą jednego szatana? – powątpiewałam.
– On się szybko rozmnaża – wyjaśniła Natalka.
– To skąd te prezerwatywy? – zauważył czujny powstaniec.
– Znajdziemy go! – obiecała Trudzia.
– Musicie zrobić coś na podobieństwo próby wody – podpowiedziałam.
– Taa? – zainteresowała się Lonia.
– Pławienie czarownic. Po prostu musicie zanurzyć podejrzaną w wodzie. Jeśli pójdzie na dno, to będzie oznaczało, że była niewinna. Jeśli jednak nie utonie, to będzie wiadomo, że trzyma z diabłem.
– Dokładnie – poparł mnie Władek. – Niepogrążoność w wodzie nie jest mocą Bożą, ale dziełem szatańskim.
– Szatan jest mężczyzną – zawyrokowała Trudzia.
– Nie damy rady zanurzyć chłopa w wannie. Jesteśmy słabe i chorowite, a wildeckie penery są silne – zmartwiła się Natalka.
– Zróbcie próbę wódy – doradziłam.
– Że co? – Lonia nadstawiła ucha.
– Jeśli podejrzany o trzymanie koszachtów z diabłem po wypiciu duszkiem litra wódki stoczy się na dno, to będzie oznaczało, że jest niewinny i może dostać przepustkę na mszę. Natomiast jeśli upijecie delikwenta, a on będzie sięgać po następną flaszkę, papierosa, albo zaproponuje wam seks, wtedy będziecie miały jasność.
– Jasne, zobaczycie ciemność w pijanym bliźnim – przytaknął Władek.
Tropicielki diabła podziękowały nam grzecznie za radę, po czym poszły do sklepu. Brzęcząc butelkami udały się następnie na mszę. My natomiast z nadzieją na przywrócenie porządku w dzielnicy wróciliśmy do mieszkania. Ja też mam już dość bałaganu. Tych zużytych gumek i petów. Przeciw bajzlowi zawsze będę protestować. W końcu Ordnung muss sein!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz