środa, 18 maja 2011

Żywią y Bronią.

– Wiesz, Adela, gdyby nie ty, to nie wiedziałabym, kim jestem – ściszonym głosem wyznała mi w kolejce do sklepu Bronia lat 70. Oczekiwałyśmy na transport świeżego pieczywa, uważnie obserwując przelatujące gołębie i unikając ich fizjologicznych pocisków. – Masz mir wśród tutejszych bab, a ja bardziej lubię milczeć. Nie musisz się przez to stroić i to też nas odróżnia.
– Masz rację, Broniu, jestem dziwaczką. Z emerytury nie kupuję kiecek, ale książki i w dodatku nie palę nimi w piecu podczas mroźnych zim.
– Tak, tak, wolisz ubrać się na cebulkę i przez to świetnie maskujesz metki, a właściwie ich brak.
– To mój koloryt nie uzyskany poprzez wzorzyste tipsy. Właśnie taki los sobie zgotowałam.
– Co chcesz przez to powiedzieć, Adelo? Ja nie gotuję swojemu mężczyźnie, ja go żywię. Uważam, że to jest uczciwsze. To nie strawa rodzi ciepiełko ogniska domowego.
– Ciepełko?
– Ciepełko daję w sypialni, a mój Genek przystaje na takie pozycje, w których nie złamię tipsów.
– Tak, Broniu, chyba masz rację: jesteśmy antagonistkami.
– Yyy... Anta, co?
– Antagonistkami, ale przyjaznymi. Zgodzisz się?
– Ty, Adela, atakujesz mężczyzn. Ja swojego Genka zawsze bronię. Właśnie takie powinny być kobiety. Powinnyśmy żywić i bronić, a nie głosić różne fiu, bździu.
– Czego Genkowi bronisz?
– Papierosów, wódki, kupowania Przeglądu Sportowego, chamstwa, rzucania skarpetek po kątach, nie zamykania klapy od kibla, przeklinania, leżenia na wyrku po przyjściu z pracy oraz pokątnego samogwałtu.
– Broniu, ale tu się nie różnimy!
– Jak to?
– Różni nas jedynie ciepełko, bo ja jestem zwolenniczką zimnego chowu.
– Nie obraź się, Adelo, ale feministki to zimne suki. A mężczyzna potrzebuje ciepełka, inaczej zapyta się, po co na mnie tak mocno haruje. Genkowi zapewniam wieczorny termofor, przez co w godzinach jego pracy na działce spokojnie mogę przeglądać kobiece pisma, nie narażając się na jego protesty.
– Stworzyłaś ciepłego Genka.
– Tak, mój Genek jest ciepły – odpowiedziała z dumą Bronia.
Na szczęście przyjazd furgonu z ciepłym, świeżym pieczywem przerwał dyskusję. Bo musiałabym niedługo zaprotestować. Nigdy nie wybrałabym ciepłego Genka. Zdecydowanie bardziej wolę zimnych drani. Takiemu mogę nawet gotować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz