poniedziałek, 10 października 2011

Człowiek się cieszy, że nie jest gorzej niż źle.

Wczoraj 5 minut po 21 ktoś zadzwonił do mych drzwi. Pomyślałam, kie licho? Okazało się, że na klatce schodowej sterczał Władek lat 95. W ręku trzymał butelkę szampana. Gdy uchyliłam szparkę w drzwiach utrzymywanych na łańcuchu, Władek odkorkował szampana i potraktował mnie strumieniem wyskokowego napoju.
Prychnęłam z niezadowolenia.

- Czy ja wygrałam wyścig formuły F1?
- Zdejmuj łańcuch, Adela! - zażądał powstaniec. - Muszę zaparkować w twoim garażu!
- Jest późno! Uciekaj stąd!
- Nie wygłupiaj się! Otwieraj!

Co robić, otworzyłam druhowi, ale gnębiły mnie najgorsze przeczucia. Przedwojenna metryka Władka była pożółkła, ale jego temperament nadal mienił się w kolorach piekielnych, czyli krwisto-czerwonych.
- Ale co się stało? - spytałam.
- Nie znasz wyników wyborów? - zdziwił się AK-owiec.
- Nie.
- Jak to?
- Tak to! - wkurzyłam się.
- Dżao nie wygrał!
- Dżao?
- Dżao! Ten od Andżeli.
- No i?
- Nie jesteś ciekawa, kto wygrał?
- Kto?
- Donald!
- Też na D.
- Co?
- Donald jest na D podobnie jak Dżaosław Kaczyński. Co to niby za różnica?
- Nie widzisz różnicy między Donaldem a Dżao?
- Jeden lepiej się nosi od drugiego?
- Ach, nie tylko to.

Władek posępniał, bo myślał, że znajdzie we mnie kompankę do kieliszka. Tymczasem mnie ten szampan stawał w gardle. Bąbelki są dobre tylko o północy, ale żeby podawać je o 21 - to już gruba przesada.

- Czy ty wiesz, że kryzys wybiega zza zakrętu? - zaskoczyłam powstańca.
- Że co?
- Dżao dostanie maczetę do rąk.
- Aaa, gadasz pierdoły.

Władek machnął ręką i wyszedł z mieszkania. Ale wiem, że wkrótce wróci i sam mnie bęzie namawiał do protestów. Już ja go znam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz