środa, 12 października 2011

Nabrzmiałe jądra Pafnucego.

Pafnucy lat 43 nabrał ochoty na drugą butelkę bełta, ale nie miał w kieszeni wystarczającej ilości grosiwa. Wpadł w tej sytuacji na pomysł, by pójść do Celinki lat 47, która prowadziła salon fryzjerski dla pań. Akurat nie było klientek, więc stłukł o bruk pustą butelkę po tanim winie, aż uzyskała kształt tulipana, otworzył zamaszyście drzwi do salonu fryzjerskiego i wpadł na Celinkę, chcąc ją przestraszyć. Nie chodziło mu o cały dzienny utarg, lecz dwa bankknoty o najmniejszym nominale. Chciał mieć na górkę, bo był jeszcze na tyle trzeźwy, że pomysłał o zrobieniu zapasu na zapicie jutrzejszego kaca.
Celinka to kobieta, dla której mam wielki szacunek. Wynika to z tego, że potrafi położyć najpotężniejszego dryblasa i przy tym w ogóle się nie spocić. Tajemnica jej skutecznej przemocy (Celinka jest czterokrotną rozwódką) tkwi w posiadaniu czarnego pasa. Karate i judo ma w małym palcu lewej ręki. Ale o tym nie wiedział Pafnucy. Nie wiedział też, że Celinka dawno nie miała mężczyzny, za co winę ponosi profil jej salonu – po prostu przychodzą do niej tylko kobiety.

Było późne piątkowe popłudnie. Rozłożony na podłodze Pafnucy nie był do końca pijany, wykazywał żywy kontakt zkobiecą naturą Celinki, więc ona nie zastanawiała się długo. Zamknęła wcześniej salon, zasunęła rolety i po chwili pierwszy raz wykorzystała Pafnucego. Łobuz początkowo nawet chciał uśmiechnąć się pod nosem, ale przeszkadzał mu knebel. Pozostałe członki jego ciała ufnie przyjmowały niespodziewaną inicjatywę Celinki, ale po trzecim razie już chciał się wyrwać. Na próżno.

Niemożliwym jest nasycić kobietę, która jest istotą kosmiczną, zapewne wyplutą przez Czarną Dziurę.

Życie na Wildzie w miniony weekend toczyło się pobożnie i tradycyjnie: ludzie poszli na wybory, byli na festynie bezdomnych, wybrali się na spacery. Posprzątali obejścia, odkurzyli dywany, zrobili przepierki. Leniuchowali, bimbali, dłubali w nosie. Tylko w salonie fryzjerskim Celinki znajdującym się w suterenie pod 17 działy się sprawy niezwyczajne. Pafnucemu wydawało się, że już więcej nie będzie mógł, ale Celina miała bardzo sprawne dłonie. Uciskając mu rytmicznie jądra doprowadzała do erectio pijaka i rozbójnika w jednym, po czym bezlitośnie go dosiadała.

Celinka zaspokoiła się dopiero w poniedziałkowe południe. Zmyła sobie makijaż z twarzy, następnie nałożyła nowy, ubrała się i rozwiązała Pafnucego. Przed wyjęciem knebla uprzedziła go, że jakiekolwiek skargi spowodują przedłużenie aresztu. Dlatego mężczyzna wyszedł z lokalu bez słowa. Zataczając się, natknął się na mnie.

– Pafnucy – fuknęłam – ty się jeszcze zataczasz?! Tak od piątku?
– Ciociu, to przez nabrzmiałe jądra! – wystękał.

Wzruszyłam ramionami i poszłam do Celinki, by skrócić sobie grzywkę. Dopiero tam się dowiedziałam, jak można ukarać bezczelnego napastnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz