niedziela, 27 listopada 2011

Biret.

Znów razem z Władkiem lat 95 poszliśmy na niedzielną sumę. Tym razem proboszcz trzymał brata bosego Brakosława lat 38 z zakonu karmelitów z dala od mikrofonu, więc nie wyszliśmy z kościółka ze świadomością deficytu, jaki mamy jeszcze w życiu osiągnąć. W kościele dominował zapach kadzidła, dlatego z radością zaczerpnęliśmy świeżego, mroźnego powietrza. Ja od razu opatuliłam się szczelniej, a Władek nałożył na głowę okrycie głowy. I wtedy zauważyłam, że nie jest to typowa dla niego uszatka człogisty z Armii Czerwonej, lecz biret. Powstaniec jest wysokim mężczyzną, więc nie dostrzegałam koloru pompona, zatem musiałam zażądać, by wystawił czaszkę na działanie bodźców atmosferycznych.
– Kochasiu, zdejmij kapelinder.
– Hę?
– Ściągaj myckę! I nie hęchaj. Nieładnie hęchać przed świątynią Pana.
– Nawet w niedzielę nie mogę się wyhęchać – pożalił się pod nosem mój druh lat 95.
– Odsłoń glacę! I nie narzekaj!
– Po co mam ściągać czapkę?
– Muszę coś zobaczyć.
– Moją czachę? – nie wiedzieć czemu przestraszył się AK-owiec.
– Co za nerwus!
Przestąpiłam niecierpliwie z nogi na nogę i dopiero mowa mojego ciała spowodowała, że powstaniec zdjął czapkę.
– Co to?
Tymczasem z kościoła po mszy wyszła Kunia lat 88 z Malwiną lat 92. Przystanęły przy nas, ze zdziwieniem przypatrując się nakryciu głowy.
– Władek, zostałeś klerykiem? – spytała Kunia.
– Skąd wiesz, że klerykiem? – zainteresowałam się.
– Czarne pompony dostają klerycy po obłóczynach – wyjaśniła moja koleżanka lat 88.
– Popłuczyny? – oburzył się Władek. – Że niby ja to popłuczyny?
– Złożyłeś wszystkie przysięgi? – drążyła Malwina.
– Aj, z wami babami!
Powstaniec machnął nerwowo ręką, gniewnie nałożył sobie biret na głowę, odwrócił się na pięcie i skierował kroki do swojego domu. My zaś zastanawiałyśmy się, skąd ma takie coś na głowie.
– To mówicie, że Władek mógł przyrzec życie w celibacie? – spytałam.
Z otwartymi buziami patrzyłyśmy na oddalającą się sylwetkę AK-owca. Mogłyśmy złapać jakieś choróbsko. Czuję, że migdałki już mnie drapią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz