czwartek, 9 lutego 2012

Bo z dziewczynami.

Wczoraj wybrałyśmy się z dziewczynami na karnawałowy bal przebierańców. W tym roku zorganizował go Anatol lat 97, który wcielił się w rolę szambelana. Wyjaśnił nam to wcześniej, gdyż przebranie, a właściwie jego brak, nie musiało przygodnych uczestników balu przygotować na taką rolę. Ważne, że udostępnił nam swoje lokum o powierzchni 148 m2 i na czas zabawy zapewnił ogrzewanie na full.

Początkowo wahałyśmy się, czy wziąć udział w imprezie, bo miała się odbyć pod hasłem „Naga Prawda”. Żadna z nas nie była nudystką, choć tolerowałyśmy idee naturyzmu. W końcu po gorących dyskusjach zdecydowałyśmy się. Nic co męskie nie jest nam obce, a dodatkowo oczekiwałyśmy na sporą dawkę humoru w postaci rycerzy z elastycznymi lancami.

Szambelan Anatol otworzył nam drzwi w pełnej krasie, kiwnął nam głową na powitanie, po czym przebił się przez nasz 5-osobowy tłumek i podszedł do drzwi sąsiadki z naprzeciwka. Przytknął usta do jej wziernika, a następnie gorącym chuchem go zaparował. Szczęknęły zawiasy i wychynęła się moherowa głowa Anieli lat 62.

– Zboczone gilejzy!
– Hi hi hi – zaśmiałyśmy się, przekraczając próg mieszkania. Anatol wypiął się na sąsiadkę i podążył za nami.
– Cześć, dziewczyny – wesoło przywitał się gospodarz, gdy już zamknął za sobą drzwi. – Adelo, Genowefo, Malwino, Kunio, Gertrudo, miło was widzieć. – Teraz wskazał ręką na niewielkie pomieszczenie. – Tam się można odtekstylnić.
– Puść Połomskiego! Chcę „Bo z dziewczynami”! – poprosiłam Anatola.
– Kto już jest? – spytała Trudka lat 79.
– Antoni, Gromosław, Witek i Benek. Idę puścić Połomskiego – obiecał szambelan i powolnym krokiem udał się do salonu.
– Ja się przed Benkiem nie rozbiorę! – Kunia lat 89 zacisnęła usta w mocnym postanowieniu. – To zboczeniec. Będzie mi lizał stopy!
– Ja się boję Gromosława – wyraziła obawy Malwina lat 92. – Siedział w więzieniu i pewnie jest mocno wyposzczony. Obawiam się gwałtu.
– Witek jest przecież alfonsem swojej żony! – znaną wszystkim prawdę po rak kolejny ujawniła Genowefa lat 90.
– A ja obiecałam taniec Antkowi – uśmiechnęła się najmłodsza Gertruda lat 69.
– Nie martwcie się, dziewczyny – uspokoiłam koleżanki. – Przewidziałam to.

Rozdałam sąsiadkom kombinezony z nadrukiem gołych bab. Wcisnęłyśmy się w aerodynamiczne stroje, założyłyśmy pantofelki na wysokich obcasach i stukając nimi po drewnianej podłodze udałyśmy się do salonu. I wtedy z mężczyzn wyszła naga prawda, objawiająca się najgorszymi bluzgami, jakie słyszałam w dzielnicy od 3 tygodni.
– „Bo z dziewczyny nigdy, oj nie wie się, czasami dobrze bywa, a czasem...” – zaśpiewałyśmy na cztery głosy. Tylko Kunia nie śpiewała, bo akurat trzaskała zdjęcia.

Wiedziałyśmy, że jej album zrobi furorę na Wildzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz