piątek, 4 maja 2012

Dobra, dobra, dobra.

Inteligentne spojrzenie prezesa Grzegorza Lato, elokwencja i erudycja trenera Smudy oraz uroda redaktora Szpakowskiego – to wszystko tworzy spójną całość, w którą ostatnio wpisują się wszyscy Polacy rodzaju męskiego. Brak treści oraz nędzna forma zewnętrzna sprawia, że mężczyźni z dorzecza Wisły i Odry obracają się w sferze obiecanek cacanek i wszelkie nasze kobiece wątpliwości kwitują lekceważącym: „Dobra, dobra, dobra”. Pytam się Władka lat 96, czy wyprasował koszule, a on: „dobra, dobra, dobra”. Wysyłam do aktora Cezarego Pazury zapytanie, czy wypada mu jeszcze tak się krzywić, a on: „dobra, dobra, dobra”. Kieruję otwarte pytanie do premiera, czy można się liczyć z inflacją wieku przejścia na emeryturę i czy jest szansa, że załapię się na jakiś etat, a on ustami rzecznika odpowiada: „dobra, dobra, dobra”. To jest poniżające, gdy ktoś traktuje cię z góry tylko dlatego, żeby zamaskować swój ubytek. Deficyt na każdym polu. I to jest wyjaśnienie, dlaczego tak często opisuję perypetie moich koleżanek. Po prostu kobiety są zdecydowanie bardziej interesujące. Przynajmniej dla moich paluszków – teraz uderzających w klawiaturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz