poniedziałek, 7 maja 2012

Kunia i jej chwasty.

Kunegunda lat 90 posiada na poznańskich Łęgach Dębińskich ogródek działkowy. 400 m2, które dotąd skrupulatnie pieliła, grabiła i zbierała z niego owoce oraz warzywa. Ale od zeszłego lata pozwala chwastom na rośnięcie, a co więcej zaprasza znajome na wylegiwanie się wśród nich. W kwietniu również otrzymałam od niej zaproszenie, gdy namawiałam ją, by powróciła do pielenia. „Kunia, to dobry miesiąc na palenie!”. Kunia mnie posłuchała, obiecując, że część chwastów popali. Wyskoczyła mi wtedy mała granda związana z niesubordynacją Władka lat 96 i nie przypilnowałam palenia chwastów przez Kunię. Ona wprawdzie zarzekała się, że to zrobiła, ale mówiła to z tak rozanieloną miną i rozbrajającym uśmieszkiem, że nie do końca jej dowierzałam.
Dziś zabrała ze sobą Malwinę lat 92. Potem dziewczyny zrelacjonowały mi, jak sprawa przebiegła. Wczoraj trochę padało, więc początkowo Lwinka nie chciała lec wśród chwastów. Kunia posiada jednak silną charyzmę i trudno jej odmówić. Tym bardziej, że ułożyła w zielsku szeroki materac. W końcu padły i tak im się spodobało, że przeleżały 3 godziny. „Było błogo!”, zapewniała mnie Malwina. „Adela, musisz wybrać się z nami”, zapraszała Kunia. A potem wręczyły mi bukiet chwastów. „Możesz też popalić”, powiedziała Kunia, wręczając mi bibułki. I wtedy zaczęła kiełkować mi w głowie pewna myśl. Szybko ją jednak zgasiłam. Przecież dziewczyny z bukietem zielska przechodziły obok komisariatu Policji. Zatem to było coś bardzo niewinnego... Ale co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz