niedziela, 10 czerwca 2012

Czyżbym była boska?

– Księże proboszczu – zaczepiłam najważniejszego pasterza w parafii pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie – chyba jestem znów o krok bliżej Pana Boga.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – przywitał się kapłan.
– Niech będzie – odpowiedziałam.
– Co się stało? – spytał z troską duchowny.
Z daleka zobaczyłam Kunię lat 90, która kiwnęła nam ręką i szybkim krokiem dołączyła się do nas.
– Pozbyłam się pamięci – wyznałam.
– Elwira lat 77 też ma sklerozę – wtrąciła się lekko zadyszana Kunia, po czym zmieniła wątek – Ładny dzień. Dobrze w niedzielę widzieć ludzi świętych.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – przywitał się proboszcz.
– Niech będzie – odrzekła moja przyjaciółka.
– Nie mam sklerozy – wyjaśniłam. – Nie mam też pamięci. Może rzeczywiście blisko mi do świętości?
– Jak to? – zdziwił się ksiądz.
– Bóg żyje w teraźniejszości nieruchomej, bo jest przecież Wszędobylski. Ja podobnie straciłam pamięć oraz antycypację. Jestem zarazem tu, tam i jutro.
– Ostatnio zażywam środek przeciwbólowy w czopku – podzieliła się Kunia. – Wręcz zapamiętałam się w tym. Adela, może Pyralgina przywróci ci pamięć?
– Mam wszystko – zaoponowałam. – Zarówno to, co już było, jak i to, co jeszcze się nie stało.
– Znaczy odczuwasz zarówno głód, apetyt i zaspokojenie? – indagował wildecki pasterz.
– Jestem bardziej skupiona na faktach materialnych – tłumaczyłam. – Czuję, że jednocześnie siedzę w syrence, wartburgu, polonezie i modelu Volkswagena, który wejdzie na rynek za 2 lata.
– Ile będzie palił? – spytał rzeczowo proboszcz.
– Pamięć jest wybiórcza i nas oszukuje, a ja stałam się pozaczasowa.
– Czy ty jeszcze jesteś Adelą? – dociekała przytomnie Kunia. – Bez pamięci stracisz przecież tożsamość.
– I w tym tkwi szkopuł – poskarżyłam się. – Nie widzę siebie, a tylko czuję. Raz lecę balonem, innym razem helikopterem, jednak nie widzę siebie. Jakbym leciała w bezałogowym samolocie szpiegowskim.
– Pomodlimy się dziś za ciebie, córko – postanowił nasz kochany księżulek, po czym udał się do zakrystii, by przygotować się do sumy.
– Adela, ale ty przecież reagujesz na własne imię – zauważyła Kunia.

No właśnie. Może jednak nie jestem taka boska, jak mi się wydawało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz