sobota, 21 lipca 2012

Pierdółka, lecz wcześniej duperelka.

Zbyt często opisuję sprawy ogólne i uniwersalne. Tymczasem na co dzień obracam się wśród pierdółek. Ścieram okruszki ze stołu, zbieram nitki z dywanu, ustawiam na półkach porcelanowe duperelki, które tak uwielbiam. Lalki, pajacyki, pieski i kotki, nawet kufle ceramiczne. Jednak największą pierdółką w moim życiu jest Władek. Bardzo często zjawia się u mnie na drugim śniadaniu i przekazuje mi różne duperele z życia sąsiadów i sąsiadek, które pokątnie zasłyszał. Właściwie skupiam się jedynie na opowieściach o kobietach, gdyż powstaniec lat 96 jest AK-owcem, czyli byłym żołnierzem Armii Krajowej oraz Anonimowym Kobieciarzem w jednym. Zatem z jego opowieści staram się wyłuskać historie o dziewczynach, które ewentualnie mogłyby mu zawrócić w głowie.

Dziś Władek nie opowiadał o kobietach. Zamiast tego poprosił mnie od progu o herbatę. Zdziwiłam się, bo powstaniec bardzo lubi kawę, a on wprawił mnie w jeszcze większe osłupienie, bo zażyczył sobie napitku nie w filiżankach, lecz w szklankach. Pomyślałam wzgardliwie o jego robociarskim stylu, ale zachowałam to dla siebie. W końcu gość w dom, Bóg w dom. Poszłam do kuchni i po minucie wróciłam ze szklankami na szklanych spodeczkach. AK-owiec siedział przy stole. Na mój widok podniósł się, odebrał swoją herbatę, wyszedł z nią na balkon i po chwili wrócił z pustą szklanką.

– Wypiłeś duszkiem? – zdziwiłam się. – Wrzątek?
Władek tylko przytknął palec do ust, dając mi do zrozumienia bym siedziała cicho. Następnie podszedł do ściany, zdjął duży obraz i przytknął do tapety szklankę, a do niej ucho.
– Co ty wyprawiasz?! – podniosłam głos.

Powstaniec ponownie gestem zmusił mnie do milczenia i wrócił do nasłuchiwania. Za ścianą mieszkała Emilia lat 64, z którą nie utrzymywałam zbyt ścisłych kontaktów. Mówiłyśmy sobie na klatce „dzień dobry” i to wszystko. Minęły czasy, kiedy szło się do mieszkania obok pożyczyć szklankę cukru lub mąki. Teraz łatwiej wyjść do sklepu otwartego całą dobę niż nawiązać bliższe kontakty z osobą mieszkającą przez ścianę.

– Emilia ma gościa. To mężczyzna.
Powstaniec zaczął zdawać relację z tego, co udało mu się podsłuchać.
– Emilia chyba pochyla się i zbiera nitki z dywanu, a ten gość chwali jej duperelkę. Mówi, że dobrze wygląda bez majtek.
– Poznajesz, kim jest ten mężczyzna? – spytałam zaciekawiona.
AK-owiec znów odwrócił się do mnie z przytkniętym palcem do ust. Wkurzyłam się.
– Ty możesz mówić, a ja nie? Przecież jesteś bliżej ściany!
– Ale ja mówię do ciebie, a ty do ściany – powiedział, a ja nie wiedziałam, jak to zinterpretować. – Przeszli do pierdółki – relacjonował dalej.
– Nie no! – oburzyłam się. – Tego nie pozwolę ci podsłuchiwać!

Podniosłam się z sofy i zdjęłam ostrzegawczo chustę z głowy. Powstaniec pojął, że może oberwać, dlatego odszedł od ściany, usadowił się na fotelu i rzekł:
– Dobra, Adela, teraz zrób mi kawy!

No to postanowiłam podnieść mu ciśnienie, ale w inny sposób niż czyni to kawa czy Emilka. Chustę miałam w ręku, więc moja reakcja nastąpiła błyskawicznie.

2 komentarze: