niedziela, 15 lipca 2012

Wszystkie jesteśmy Kuniami?

Dziś podczas homilii ksiądz proboszcz mówił, że wszystkie zostałyśmy stworzone na podobieństwo Boga i w sumie wielkiej różnicy on między nami nie widzi. Słuchałam jego słów z opuszczoną głową, przeżuwając jego głębokie przemyślenia i adaptując je do swojego aparatu znaczeniowego. Przymknęłam powieki i oczom moim ukazały się figury Kuni lat 90, Malwiny lat 92, Elwiry lat 77, Gertrudy lat 59 i kilku jeszcze sąsiadek. Owszem, niby miałyśmy po jednym biuście, głowie i dwóch rękach, ale wszystko w innym rozmiarze. To samo było z nosem, ilością włosów na głowie i kształtem pupy. Tak się zamyśliłam, że mimo mnie przeszła reszta mszy. Ocknęłam się podczas końcowej pieśni, wstałam z kolan i udałam się do wyjścia. Tuż za kropielnicami czekała na mnie Kunia.

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – przywitałam się.
– Niech będzie – odpowiedziała Kunia, używając jednak głosu Malwiny. – Nie wygłupiaj się, Kunia, nazywając mnie swoim imieniem.
– O co chodzi? Nie poznajesz mnie?
– Mówisz głosem Adeli!
Zatkało mnie. Poruszałyśmy się w ciżbie ludzkiej, trudno było przyjrzeć się oczom Malwiny, panował półmrok, dlatego ucieszyłam się, gdy wyszłyśmy przed kościół. Kunia o głosie Malwiny szła przy mnie, więc bardzo zdziwiłam się, gdy podeszła do nas druga Kunia.

– Cześć, Kunia – przywitała się Kunia bis. – Nie wiedziałam, że masz siostrę bliźniaczkę.
– Zaraz, Kunia, jak ty masz na imię? – chwyciłam drugą Kunię za kołnierz żakietu, przysuwając ją do bliżej.
– Druga Kunia? – zdziwiła się Kunia o głosie Malwiny.
– Elwira – odpowiedziała przestraszona Kunia bis. – Mam na imię Elwira.
– A, ty? – spytała mnie Kunia o głosie Malwiny.
– Zwariowałaś? – mój głos przeszedł w falset. – Nie ponajesz mnie? Jestem Adela!
– Głos niby podobny, ale masz twarz Kuni.

W tym momencie podeszła do nas jeszcze jedna Kunia.
– O cholera! – zaklęła. – Miałam wczoraj bibkę, ale nie myślałam, że będę widzieć potrójnie. Kunia, w którym miejscu stoisz? Podam ci rękę, ale nie chcę trafić w próżnię.
– To ty? – domyśliłam się, kto kryje się za następną Kunią. – Gertruda?
Gertruda nie miała mi odpowiedzieć, bo wszystkie oniemiałyśmy na widok szefa naszej parafii. Zbliżał się do nas z jowialnym uśmiechem, był jednak ubrany w garsonkę!
– Chciałyście mi zrobić żart? Skąd wzięłyście moje maski? – spytał duchowny.
– Kunia, to ty? – spytała Kunia o głosie Elwiry.
– No! – odrzekł proboszcz o posturze i ubraniu Kuni.
– Co się dzieje? – zatrwożyła się Gertruda.
– Jeżeli my wyglądamy jak Kunia, a ona była stworzona na podobieństwo Boga – zaczęłam szeptem – to na Boga! – krzyknęłam, akcentując wagę swojej wypowiedzi – na czyim podobieństwem świeci tutaj Kunia?
– Że co? – spytała Kunia o twarzy księdza.

Pytanie najpierw zawisło, a potem zostało porwane przez stado kruków, które najpierw przeleciało nad nami, później wylądowało kilka metrów dalej i zaczęło krakać. Dresz trwogi przebiegł nam po plecach.

3 komentarze:

  1. A mnie się śniło, że złośliwe dziecko lat 4 przekłuło mi długopisem górną wargę. To była dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotrze, ten sen mówi o Twoich skłonnościach homoseksualnych. Długopis w ustach jest jednoznaczny, a dziewczynka jest wyrazem Twojego udawanego sprzeciwu i utraty niewinności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Acha!
    Kurde, już 60-ka na karku a ja jeszcze nie przygruchałem sobie onaego...
    Paru już próbowało zagadać ale ja pewnie jeszcze byłem młody i (jak to się mówi) - głupi.

    OdpowiedzUsuń