środa, 28 listopada 2012

Kołomyja.

Kołomyja to taka postawa, gdzie niby się kręci, ale wszystko się wytegowuje. Oczywiście nie wiadomo, czym jest w istocie wytegowanie, ale przejęłam kiedyś młodzieżowy slang i w efekcie się przejęłam. Tym wytegowaniem i kołomyją w ogóle. Tak mam i nic na to nie poradzę.

Stałyśmy jak co dzień w ogonku przed sklepem spożywczym, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku i temat na rozmowę zrodził się z moich przemyśleń i wątpliwości.

– Ręka rękę myje, wzbudzając kołomyję – rozpoczęłam dyskusję.
– Nie lubię umywalek, nie znoszę bidetów, kicham na toalety – wykrzykiwała Elwira lat 77. – Toleruję jedynie kościelne kropielnice.
– Kościół wymyślił kadzidła nie bez kozery – odezwała się filozoficznie Malwina lat 92. – Idzie o to, by w domu Pana nie śmierdziało Walentym, Dionizym czy Mikołajem, lecz roznosił się zapach Jezusa z kadzidła.
– Nie znam się na kołomyjach – uczciwie stwierdziła Elwira. – Moje życie jest stałe, bo opiera się na kosmicznych regułach. Po prostu krążę wokół księdza proboszcza jak Księżyc wokół Słońca.
– Jak często odnotowujesz retrogradacje? – zaciekawiła się obeznana w astrologii Kunia. – Przecież w takich chwilach niby krążysz, ale tak naprawdę się oddalasz.
– Phi! – Elwira wzgardliwie potraktowała słowa Kuni.
– Nasz umysł zbyt się wije. Nie chcę swego mózgu traktować jak węża! Nie chcę, by się wił! – uznałam.
– Wypierdol z niego kołomyję! – poradziła Kunia.
– Kunia, ty ostatnio zbyt chamsko się wyrażasz!
– Do pizdy mamuciej, chyba masz rację! – odpowiedziała moja przyjaciółka. – Z późnej kredy to wzięłam, a dokładnie z koniaku.
– Gadasz – prychnęła Gertruda lat 59. – Podczas koniaku czy innego mastrychtu to mogłaś się natknąć jedynie na pierwotniaki, a nie pizdy mamucie!
– Kołomyja nieznana jest księdzu proboszczowi – powiedziała Elwira. – On wnikliwie zna historię człowieczeństwa od roku zero aż do naszej ery.
– Rok zero był ostatnim rokiem poprzedniej ery.
– Nie pierdol! – oburzyła się Kunia.
– Sama pierdolisz! – odkrzyknęła Gertruda.
– Pierdu pierdu – wyraziłam swoją opinię.
– Uwolnijcie umysł z pierdolenia! – doradzała podniesionym głosem Lwinka.
– A rok zero? – zainteresowała się Elwira.
– Minął! – odpowiedziała Balbina lat 66, która dotąd mądrze milczała.

Zastanowiłyśmy się nad minionym rokiem zero, aż dotarła do nas konstatacja, że stało się dobrze, bo w roku zero Herod dokonał rzezi niewiniątek. Brak rzezi to dobra nowina. Jedyne co mogło nas martwić, to inny brak – brak niewiniątek. Może z tego bierze się kołomyja?

2 komentarze:

  1. Malwina jako najstarsza może mieć rację... Jak ona zaczynała chadzać do kościoła, to nieźle tam musiało waniać. Z czasem zapachy się zmieniły, ale i węch pewnie proporcjonalnie słabszy... Ale może te kadzidła teraz inną funkcję pełnią - na koncertach rockowych też przecież dymy puszczają, aż mało co na scenie widać. Może księża trochę jak rockmani chcą być...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Malwina jeszcze do niedawna miała zwykle 2 kilo racji, ale kiedy zaczęła się odchudzać to rację ograniczyła do 1 kg.

    OdpowiedzUsuń