poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ni stąd, ni zowąd.

- Władku, jak przyszedłeś na świat? – pytanie zadałam powstańcowi lat 96 w czasie konsumowania przez niego pączka. Świntuch zamiast normalnie odpowiedzieć, wypluł marmoladę na środek kuchennego stołu.
- Przepraszam...
- Rodzinę też zdążyłeś przeprosić?
- Za ten dżem przepraszam – krygował się AK-owiec.
- To nie dżem tylko marmolada – poprawiłam Władka, wycierając ścierą blat stołu.
- Ech, Adela – jęknął Władek.

Przełom roku to metaforyczny czas naszych powtórnych narodzin. I warto o tym szybko napomknąć przed 1 stycznia, czyli polskim dniem szlochu, rozpaczy, rozdzierania ran i grzebania się w problemach. Dlatego zawczasu chciałam poruszyć problem odgryzienia pępowiny przez mego druha, gdyż podobne pytania zadaję również sobie. Potem w atmosferze Sylwestra nie będzie już okazji, by o tym porozmawiać.

- Widzisz, Władku, ja przyszłam na świat ni stąd, ni zowąd.
- Jak to?
- Narodziny mnie zaskoczyły. Przez moment nie mogłam ze zdziwienia złapać tchu.
- A potem?
- Powoli zaczęłam się przyzwyczajać, ale żyję jeszcze za krótko, by odpowiedzieć na niektóre pytania.
- Męczą cię imponderabilia?
- Od czasu niemowlęctwa mam też kolki. Jakoś trawię życie, ale trzustka zbliża się do granic wytrzymałości. Chyba za często kupuję Rogale Marcińskie.
- Właśnie, gdybyś urodziła się na Honsiu to byś jadła sushi. Ryż jest zdrowy, dlatego proponuję byśmy napili się sake.
- Pomyśl lepiej o Etiopii. Tam piłabym wodę butelkowaną, którą charytatywnie wysyła jeden z polskich producentów.
- Czyli dla nich ni stąd, ni zowąd.
- Masz rację, wspomaganie spływa ni stąd, ni zowąd. Bo co to za szlachetna pomoc, gdy odpiszesz sobie 1% podatku?
- To jak, może skoczę do sklepu po sake?
- Ty i te twoje imponderabilia! – wrzasnęłam.

Władek lat 96 wprawdzie jeszcze domagał się nieśmiało, bym przeznaczyła 1% swojej emerytury dla japońskiego producenta napoju wyskokowego, ale dość mam pokazów AK-owca, jak się chodzi, gdy trzęsie się ziemia. Ni stąd, ni zowąd zaprotestowałam, uświadamiając sobie, że większość moich protestów zna swój cel, choć nie wiadomo, skąd się biorą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz