wtorek, 26 lutego 2013

Miłość.

Zadarłam swoją koszulę nocną. Najpierw popatrzyłam krytycznie na oponkę na brzuszku, potem na żylaki na nogach (dlaczego kobiety to mają, a mężczyźni nie?!), potem na obwisłe cycki. Katastrofa! Co za Bóg wymyślił starość?! Sam jest wieczny i wszystko ma gdzieś. Właśnie, gdzie? Przecież nie tam, bo Bóg nie może preferować jednej płci. On nie jest jak tam tam. Bóg robi mniej hałasu.
Ach ten Bóg, wszystko uchodzi wentylem!

A jednak Władek lat 97 mówi inaczej. "Adelu, kocham twoje melony!". "Podniecają mnie twoje żylaki jak tatuaże, ty moja surrealistko!". "Oponka? Adelciu, ty jesteś jak moje koło ratunkowe!".

Nie rozumiem tego za bardzo, bo nie można się do mnie dodzwonić na 999.

Mimo wieku, tych 73 wiosen i kilku sezonów plus, czuję, że jestem atrakcyjna. Wiecie dlaczego? Bo kocham siebie. Jak mogłabym dzielić się miłością, gdybym nie kochała siebie? Często mówię do siebie, najczęściej rano. Tuż po przebudzeniu. "Adelciu, ty ślicznotko!". "Adelciu, jaka jesteś frapująca!". "Adelciu, jakie masz bogate wnętrze! Nie pozbywaj się nerki!" A poprosił mnie o to sąsiad z pierwszego piętra, tylko dlatego, że ma taką samą grupę krwi. B Rh+. To jedyny człowiek o tej samej grupie krwi, którego nie akceptuję. Innych hołubię. Znaczy znam jeszcze inną osobę o tej samej grupie. I ona jest wyjątkowo fantastyczna. Ale sąsiad już nie.

Miłości tak naprawdę nie ma. Bo gdyby Miłość była nam pisana, to my byśmy musieli do niej przynależeć. Ale wszystkie układy mają dwie strony. My byśmy musieli oddać się Miłości, a Miłość nam. Czujecie te implikacje? Nawet nie chcę się w nie zanurzać. W Miłości mogłabym się zanurzyć, ale jest tak, że jak Miłość zanurzy się w nas, to się może tylko zniesmaczyć. Pomyślcie, jaką macie wstrętną wątrobę, jaki zalany kwasem woreczek żółciowy, jaki smród wydziela się z oskrzeli! Chcecie by Miłość w was się zanurzyła?

Dość tych wynurzeń. miłosnych wynurzeń.

Zostawcie Miłość w spokoju. Niech pachnie formaliną. Zapomnijcie o romantycznych chwilach na molo. Niech mole spadają! Miłość zawsze jest przedszkolna! Potem to już tylko fiu, bździu i zadanie z matematyki lub historii. Sinusoidy i katakumby.
Ruina i kotangens.

A fe!- oto mój protest przeciw Miłości!

Ale trochę mrugam okiem...

5 komentarzy:

  1. Pani Adelo, wpadlam tu przypadkiem i mysle ze na stale zagoszcze na Pani blogu. Bede miala duzo do przeczytania.
    Kama

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Adela na fb pytają ciebie

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że na końcu jednak mruga Pani okiem :)

    OdpowiedzUsuń