czwartek, 20 czerwca 2013

Agitka.

W nocy odwiedziła mnie ufoludka. Na początku myślałam, że to zwykły kosmita rodzaju męskiego, ale potem szybko się obudziłam, więc nie jestem do końca pewna. W każdym razie osoba, która odwiedziła mnie w sypialni, dużo mówiła, a nawet chciała rozwiesić mi nad łóżkiem plakat wyborczy. Chyba właśnie dlatego wybiłam się ze snu. Długo się wierciłam, przewracałam z boku na bok, więc z nadzieją na sączącą się łagodnie muzykę włączyłam radio. Niestety, trafiłam na jakąś dyskusję na tematy polityczne. Mam taki radioodbiornik, który łapie tylko jeden sygnał. Ten najsilniejszy należy do Radia Maryja. Nie chciałam wyłączać radia, bo nie lubię od razu wycofywać się z podjętych decyzji, więc tylko włożyłam stoppery do uszu.

Radio brzęczało jakimiś głosami, więc miałam nadzieję, że mnie to ukołysze do snu. Niestety, rozmowy w eterze przerywane były piosenkami i przyznam, że gdy leciała „Barka” to nieco podkręciłam głos. Trochę pokołysałam się w rytm melodii i skopałam kołderkę. Musiałam wstać z łóżka i poprawić pościel. Wydaje mi się, że przypadkiem dotknęłam pokrętła od siły dźwięku, bo dźwięki zaczęły do mnie docierać nieco wyraźniej. Zmusiło mnie to do mocniejszego wciśnięcia w uszy zatyczek. Potem prowadzący coś mówił o obowiązku wobec ojczyzny naszej kochanej, więc znów nieco zrobiłam głośniej, bo zostałam wychowana patriotycznie i obowiązek wobec macierzy jest dla mnie życiowym priorytetem.

Potem zagrali kolejny przebój. Spodobała mi się melodia, więc chciałam wyraźniej usłyszeć słowa. Brzmiały one tak:

„Boże w dobroci nigdy nieprzebrany
Żadnym językiem niewypowiedziany
Ty jesteś godzien wszelakiej miłości
Poszanowania, chwały i uczciwości.”

Kiedy piosenka doszła do trzeciej zwrotki („Choćbyś mię nigdy za grzechy, mój Panie / Nie karał, przecież żałowałbym za nie, / A żałowałbym dla tego samego, / Żem Cię obraził Pana tak dobrego.”), to zrozumiałam, że jest to hicior dla panów, a nie katoliczek. Wykorzystałam więc moment, by pójść zrobić siusiu. Kiedy wracałam do sypialni, zauważyłam, że drzwi wejściowe dziwnie drżą. Jakby ktoś chciał wyłamać futrynę.

Założyłam łańcuch i z ostrożnością uchyliłam drzwi. Poprzez cieniutką szparę na rozświetlonej klatce schodowej ujrzałam wszystkich moich sąsiadów. Z parteru, pierwszego piętra, drugiego, trzeciego i mojego czwartego. Rozdziawiłam buzię. Przez głowę przemknęła mi myśl, że ich zalewam. W odruchu chciałam pobiec szukać dziurawej rury, litując się nad rozpaczliwym wyrazem twarzy moich sąsiadów, ale Witek krzyczał coś do mnie. Ja słyszałam jednak słowa, których on nigdy nie używał: „O Boże dobry, Boże litościwy, / Racz być mej duszy nędznej litościwy...”. Uderzyłam się dłonią w czoło, po czym wyjęłam z uszu stoppery. Nareszcie dotarły do mnie słowa sąsiada.
– Adela, kurwa, nie rób po nocy kościelnej agitki.

W tym momencie zrozumiałam, że szczególnie w nocy warto wyjąć z uszu zatyczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz