sobota, 3 sierpnia 2013

SIERPIEŃ W PIKA PIKA. "Julian."

– Długo jeszcze mam tak leżeć? – spytałam.
– Pozowanie jest jak Sierra Nevada! – odpowiedział kudłaty fotograf. – Góry, szczyty, a nierzadko i doliny. Stoją na swoim miejscu od wieków, a ich widok niemal się nie zmienia. Taka jest naga prawda, proszę cioci.
– Chyba niepotrzebnie zgodziłam się na ten akt – pokręciłam głową z dezaprobatą.

Julian jeszcze do niedawna pracował jako barman w Pika Pika, lecz teraz wybrał na sens swojego życia migawkę, obiektyw i teleskop.

– Ciociu, uszanowałem twoją skromność. Kalmary przygotowałem dokładnie według receptury, jakiej używają w Pika Pika.
– Cycki mam tłuste od tych porąbanych owoców morza! – fuknęłam ze złością.
– Panierowanych – poprawił mnie Julian.

Fotograf podszedł do mnie i poprawił leżący na mnie liść sałaty, który nieco zsunął się z łona.
– Jakie wino najlepiej smakuje do kalmarów? – spytałam.
Parra Jiménez.
– Doda mi pary?
– Doda obecnie nie ma nikogo do pary – Julianowi rozmarzył się wzrok. – Może ona też mi będzie kiedyś pozować?
– Niezły z ciebie kadr, smyku! – pochwaliłam młodzieńca. – Powiedz mi coś więcej o tym winie.
– Sauvignon blanc z La Mancha.
– Ach, wiatraki... – przypomniałam sobie fragment słynnej powieści Cervantesa. – Nalewaj, rojbrze!
– Nie mam!
– Fotograf i nie ma wina wytrawnego? – zdziwiłam się. – Przerywamy sesję zdjęciową i udajemy się do Pika!

Kazałam Julianowi odwrócić się, zrzuciłam z siebie panierowane kalmary, sałatę i plastry pomidorów, po czym szybko wskoczyłam w bieliznę, a na koniec narzuciłam na siebie sukienkę. Po półgodzinie byliśmy już w Pika Pika. Salvatore nalał mi Parra Jiménez, a Julian uwiecznił na zdjęciach, jak przechylam kieliszek wina do ust.

Warto pić do pary! I Parra Jiménez też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz