środa, 23 października 2013

Gładź męska.

- Mężczyźni wszystko spartolą – Kunia lat 90 wyraziła swoją opinię głosem nie dopuszczającym do sprzeciwu.

Akurat z tą tezą żadna z nas nie zamierzała polemizować. Są niepodważalne prawdy i ta należała do zbioru życiowych tautologii. Znajdowałyśmy się w mieszkaniu Kuni, której obiecałyśmy pomóc w remoncie dużego pokoju. Miałyśmy na sobie ubrania robocze, na głowie kapelusze uformowane z dzisiejszego Faktu i Super Expressu, na nogach stare buciory z antypoślizgową podeszwą.

- Elektrykę zostawcie mnie – poprosiła Malwina lat 92. – Przy dużym natężeniu prac z prądem czuję napięcie, ten specyficzny strumień elektronów, a wszystko zaczyna się od cewki...
- Cewki indukcyjnej? – upewniała się Elwira lat 77, która akurat mieszała z wodą masę gipsową.
- Władka nie mogę namówić nawet do wbicia gwoździa w ścianę – poskarżyłam się, przypatrując się kilogramowemu młotkowi, który dzierżyłam w dłoniach.
- Sufit zdążyłam wymalować wczoraj. Dziś zrobimy sztukaterię na ścianach – zarządziła Kunia. – Adela, będziesz mnie zmieniała. Ja zacznę od kaloryfera.
- Kaloryfera? Czuję, że robi mi się gorąco – Malwina otarła pot z czoła. – Do którego oczka podłączyć ci prąd?
- Do obu. Lubię, gdy mruga.
- Mężczyzna często świeci oczami – przytaknęła Elwira. – Wyjątkiem jest ksiądz proboszcz, ale to człowiek święty.
- Nie święci garnki lepią – osądziła Kunia. – Dobra, Elwira, podawaj tę gładź!

Kunia narzuciła masę gipsową na packę i zaczęła formować na ścianie poprzeczne mięśnie męskiego brzucha.
- Twój gipsowy Golem w połowie będzie wystawać ze ściany? – spytałam.
- Zady zrobimy na przeciwległej ścianie, z tymże na różnych wysokościach. Z przodu chcę mieć jeden egzemplarz, natomiast tyłów będzie tyle, ile da się wepchnąć.
- Szkoda – pożaliła się Malwina. – Myślałam, że zrobię ci więcej gniazdek.
- Mam nowy towar! – poinformowała Elwira, która całyczas mieszała masę gispową.
- Skończyłam kaloryfer – pochwaliła się Kunia. – Twoja kolej, Adela. Weź się za penisa.
- W wzwodzie?
- O wieszakach pomyślę podczas remontu przedpokoju.

Duch wspólnej pracy sprawiał, że nie czułyśmy zmęczenia. Szybko uformowałyśmy męskie kształty, Malwina połączyła kabelki, oczka mrugały, a my wzięłyśmy się za wygładzanie. Kunia chciała, by kilka pośladków zostawić jej szorstkich, ale nie mogłyśmy się powstrzymać i wszystkie wyszły wypolerowane na glanc.

Człowiek z gipsu wyszedł tak dobrze, że nawet Wajda mógłby nam pozazdrościć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz